Archiwum Polityki

Noc księżycowa

Jeszcze jako uczeń szkoły podstawowej chciałem zostać ekonomistą i wybierałem się nawet do technikum ekonomicznego. Kiedy dziś myślę o tamtych czasach (1951 r.!), to zdaję sobie sprawę, że o ekonomii nie mogłem mieć zielonego pojęcia poza jednym, że imponował mi mój wuj dr Jakub Prawin, który mnie wychowywał, a który pochodził z Galicji i miał prawdziwy doktorat z ekonomii na Uniwersytecie Wiedeńskim, a w latach 1950–1957 był wiceprezesem Narodowego Banku Polskiego. „Najpierw matura – potem ekonomia”, powiedział Prawin i wybił mi z głowy technikum. Ekonomia jednak z głowy mi nie wywietrzała i po maturze trafiłem na Wydział Ekonomii Politycznej Uniwersytetu Leningradzkiego. Nie zagrzałem tam jednak długo miejsca, gdyż po kilku miesiącach wuj odwiedził mnie w Leningradzie, obejrzał moje podręczniki głęboko osadzone w myśli ekonomicznej wielkiego językoznawcy (oraz pewną dziewczynę imieniem Larysa) i po I roku studiów kazał wracać do Polski, za co mu jestem dozgonnie wdzięczny.

Był czerwiec 1956 r.! Im bliżej Warszawy dojeżdżał nasz pociąg, tym więcej dowiadywaliśmy się o trwających akurat wydarzeniach czerwcowych albo poznańskich. W takich okolicznościach znalazłem się na II roku wydziału Ekonomii Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego. Wraz z odwilżą rozpoczynały się złote lata naszego wydziału. „Powrócił Michał Kalecki. Zstąpił na ziemię Oskar Lange. Potworzyły się szkoły. O Warszawie mówiono »Socjalistyczne Cambridge«. Przyjeżdżano do nas z całego świata, by uczyć się teorii ekonomii, planowania, a czasem, by oddychać warszawskim powietrzem, pełnym intelektualnego napięcia” – pisał po latach prof. Edward Lipiński – dziekan (1953/54), który miał Katedrę Historii Myśli Ekonomicznej. Rzeczywiście – nie mogłem trafić lepiej.

Polityka 42.2003 (2423) z dnia 18.10.2003; en passaent; s. 98
Reklama