Archiwum Polityki

Rosja jest wielka

Aleksandra Gudzowatego uważa się za najbogatszego człowieka w Polsce. Właściciel Bartimpexu ma 60 lat. Skończył Uniwersytet Łódzki. Przez ponad 30 pracował w centralach handlu zagranicznego, m.in. w Textilimpeksie i Kolmeksie. Pierwszy własny wielki kontrakt na dostawę 100 tys. ton pszenicy dla Rosji podpisał w 1991 r. Zyski zainwestował w wielką wystawę polskich towarów na Syberii. I to była ta właściwa furtka do sezamu.
PHZ Bartimpex został założony pod koniec 1992 r. Akcje spółki w całości należą do rodziny Aleksandra Gudzowatego. Firma zdobyła rozgłos i wyjątkową pozycję na rynku przejmując dużą część importu gazu z Rosji i eksportując tam w zamian towary rolne, maszyny, urządzenia i artykuły przemysłowe. Przy tej okazji Aleksandra Gudzowatego obwołano "królem barteru". W 1992 r. przychody ze sprzedaży Bartimpeksu wyniosły 57,2 mln dolarów, pięć lat później 710 mln dolarów, a w br. mogą sięgnąć 870 mln dolarów. Zyski wzrosły do 38,6 mln dol. w roku ubiegłym. Obecnie Bartimpex zatrudnia
45 osób i prowadzi interesy w ponad 30 krajach. Spółka kontroluje w pełni warszawski Bank Współpracy Europejskiej, ma też duże udziały w dwóch firmach ubezpieczeniowych: Cigna STU SA i Cigna STU Życie SA. Na ostatniej liście "Polityki" 500 największych przedsiębiorstw Bartimpex zajął 22 miejsce.

Gospodarka rosyjska jest w kryzysie. Eksport polskich towarów na Wschód spada. A Bartimpex z tego rynku żyje. Czy w tej sytuacji nadal można pana uważać za najbogatszego człowieka w Polsce?

Nigdy nie mówiłem, że taki właśnie jest mój status. Tak twierdzili inni. Na pewno nie jestem kompetentny, by wypowiadać się na ten temat, choćby dlatego, że nie mam materiału do porównań. Wątpię też, by był on naprawdę dostępny. A rosyjski kryzys nie zagrozi pozycji Bartimpeksu z kilku powodów. Po pierwsze w Polsce wyolbrzymia się jego znaczenie. Po drugie Bartimpex na 1999 r. podpisał już z Rosją kontrakty wartości kilkuset milionów dolarów. Po trzecie handel to rzeczywiście najważniejsze, ale przecież nie jedyne nasze zajęcie. Bartimpex, poprzez Bank Współpracy Europejskiej, prowadzi różne operacje finansowe, nie tylko na Wschodzie, zajmuje się też ubezpieczeniami. Mamy z czego żyć.

W sierpniu w Rosji było gorąco. Banki przestały spłacać długi wobec krajowych i zagranicznych inwestorów, kurs rubla dramatycznie spadł, potem zmienił się rząd, a wraz z nim liberalne, rynkowe metody zarządzania gospodarką zaczęły być w Moskwie kwestionowane. Spodziewał się pan takiego obrotu wydarzeń?

Każda gospodarka, zgodnie z cyklem koniunkturalnym, rozwija się skokowo. W przypadku państw Europy Wschodniej, dopiero budujących gospodarkę rynkową, te wahania muszą być głębsze, kryzysy wyraźniejsze.

Ale Polska jakoś sobie radzi. Od 1989 r., w przeciwieństwie do Czech, Słowacji, Rosji czy Białorusi, nie mieliśmy wyraźnego załamania.

Nie jestem makroekonomistą, ale wydaje się oczywiste, że nasza gospodarka była lepiej zarządzana, a przede wszystkim od początku mniej chora. Więc łatwiej o jej naprawę i kontrolę. W większości przypadków krzywa wzrostu musi przypominać sinusoidę.

Polityka 46.1998 (2167) z dnia 14.11.1998; Gospodarka; s. 64
Reklama