Klasyki Polityki

Lady dla ludu

Zjedli i wypili za 1000 euro: „Rachunek zapłaci NATO”. Anarchiści we Włoszech idą na całość

Rzymska księgarnia, w której złożyli wizytę „kupujący inaczej”. Anarchistyczne akcje są częścią programu radykałów, którzy wypowiedzieli wojnę drożyźnie we Włoszech. Rzymska księgarnia, w której złożyli wizytę „kupujący inaczej”. Anarchistyczne akcje są częścią programu radykałów, którzy wypowiedzieli wojnę drożyźnie we Włoszech. Farabolafoto / BE&W
Grupy młodych ludzi wynoszą towary ze sklepów albo stołują się w najdroższych włoskich restauracjach nie płacąc. Jeśli to kradzież, to ideologiczna: zakupy potem rozdają biednym, rachunki za jedzenie radzą przekazywać międzynarodowym organizacjom. Akcja anarchistów wywołała we Włoszech burzliwe spory.

W sobotni poranek do zatłoczonego hipermarketu na obrzeżach Rzymu wtargnęło dwustu młodych ludzi, którzy w ciągu kilku minut wypełnili po brzegi zakupowe wózki i wyszli. Przechodząc obok zdezorientowanych kasjerek wykrzykiwali: „Koniec z drożyzną!”, „Sto procent obniżki!”, „Uwłaszczenie!”. Część ukradzionego towaru zabrali, a resztę, z komputerami i sprzętem hi-fi włącznie, rozdali klientom centrum handlowego. Kilka godzin później kilkunastoosobowa grupa anarchistów złożyła podobną wizytę w wielkiej księgarni w centrum Wiecznego Miasta i także opuściła ją zabierając ze sobą książki, płyty i filmy. Oba zdarzenia zostały uwiecznione na zdjęciach, które następnego dnia można było zobaczyć w prasie. Proletariackie zakupy odbywały się w blasku fleszy, ponieważ pomysłodawcy zapowiedzieli je wcześniej na łamach dziennika komunistów „Liberazione”, nazywając swą inicjatywę „miejskim shopsurfingiem.

„Rachunek zapłaci NATO”

Wkrótce potem w słynnym Harry’s Bar w Wenecji grupa antyglobalistów zarezerwowała stolik i po obfitej uczcie zakrapianej najlepszymi trunkami zamiast 1000 euro, bo za tyle zjedli i wypili, zostawili kartkę z informacją: „Rachunek zapłaci NATO”, co było aluzją do trwających tam właśnie obrad Zgromadzenia Parlamentarnego Sojuszu. Podobne incydenty miały miejsce w kilku innych miastach, między innymi w Neapolu.

Nic zatem dziwnego, że zarówno wielkie sieci sprzedaży jak i właściciele małych sklepików oraz restauracji przygotowują się na wypadek wizyty niechcianych klientów, którzy zapowiadają kontynuowanie akcji w całym kraju.

Polityka 50.2004 (2482) z dnia 11.12.2004; Świat; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Lady dla ludu"
Reklama