Klasyki Polityki

Kupa skarbów

Kupa skarbów. Co archeolodzy mogą wyczytać z badania dawnych toalet

Znaleziona w Elblągu deska klozetowa z XV w. Niewiele różni się od współczesnych. Znaleziona w Elblągu deska klozetowa z XV w. Niewiele różni się od współczesnych. Patrycja Silska / Polityka
Starodawne latryny przechowują mnóstwo informacji o ich użytkownikach. Archeolodzy marzą, by na nie trafić.

Historia to nie tylko wielcy królowie, wiekopomne wydarzenia, przełomowe bitwy, a także zabytkowe kościoły, pałace czy dzieła sztuki. Dla archeologów ważnym źródłem wiedzy na temat odległych czasów są też latryny. Wyjątkowe właściwości fizykochemiczne ludzkich odchodów sprawiają, że przedmioty w nich zanurzone zachowują się niemal w nienaruszonym stanie.

Dokopanie się do latryny sygnalizuje charakterystyczny fetor. Jej miękka, zielonkawa zawartość po odsłonięciu twardnieje i zmienia kolor na smoliście czarny, a zapach ulatuje. – Zapach zależy od materiału, z jakiego wykonano konstrukcję latryny – mówi Grażyna Nawrolska, kierownik Pracowni Archeologii Miast Muzeum w Elblągu. – Najbardziej cuchną te z XVIII–XIX w. wykonane z sosnowych desek. Starsze dębowe, kamienne lub ceglane wydzielają mniej intensywny zapach. Zdaniem archeologa Andrzeja Gołembnika z Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków na intensywność zapachu ma wpływ przede wszystkim wiek latryny: – Im młodsza, tym więcej trujących gazów wydziela, mówiąc inaczej starsze ekskrementy cuchną mniej agresywnie. Specjaliści od archeologii miejskiej potrafią więc określać wiek latryny na nos.

W ściśle zabudowanych średniowiecznych miastach kwartały mieszkalne dzieliły się na prostokątne, w miarę równe działki. Około dwóch trzecich ich powierzchni zajmowała od strony ulicy kamienica, służąca właścicielom jako mieszkanie i spichlerz. W hanzeatyckich miastach Pomorza (Gdańsk, Kołobrzeg, Elbląg) początkowo murowane były tylko fundamenty budynku i mury ogniowe (sąsiedzkie), ścianę frontową i tylną wznoszono w lekkiej konstrukcji szkieletowej zwanej murem pruskim. Za kamienicą było podwórze, na którym trzymano drób, świnie, kozy lub konia, tam stały też drewutnie i warsztaty. W samym kącie podwórka znajdował się wychodek – niewielka szopka zbita z desek.

W miastach obowiązywały przepisy sanitarne regulujące zasady gromadzenia i usuwania odpadów. Jednak nie wszędzie latryny pojawiały się wraz z aktem lokacji. – Początkowo za potrzebą chodzono do zabudowań gospodarczych lub zawartość nocników wylewano za okna. Zupełnie inaczej było w XIV-wiecznym Gdańsku, gdzie latryny stanowiły część pierwotnego planu zagospodarowania podwórza – mówi Gołembnik. Pomimo starań średniowieczne miasta i tak cuchnęły. Warstwa błota wymieszanego z ludzkimi i zwierzęcymi odchodami narastała tak szybko, że co kilkanaście lat na ulicach trzeba było kłaść nowe deski.

W Gdańsku i Kołobrzegu latryny były prostokątne, zbudowane z drewna, natomiast w Elblągu także okrągłe, kamienne lub ceglane. Elbląg to prawdziwe „zagłębie latryn”, od 1980 r. archeolodzy odkopali ich tam ponad 170. – Największą, o ponadtrzymetrowej średnicy, znaleźliśmy na podwórzu elbląskiego ratusza. Na niektórych podwórkach były aż cztery, zdarzały się nawet wkopane jedna w drugą – mówi Nawrolska.

Najczęściej ściany dołu kloacznego obudowywano deskami, w narożnikach stały zaś słupy rozparte poprzeczkami. Na powierzchni te same słupy służyły do budowy wygódek przypominających XX-wieczne sławojki. Podobne były nawet deski klozetowe, których fragmenty zachowały się w latrynach Kołobrzegu, Elbląga i Gdańska. Naturalnie nie korzystano z papieru toaletowego – zastępowano go sianem lub mchem. Wewnętrzna konstrukcja samej latryny zmieniała się, dlatego stanowi ona dziś jeden ze sposobów określania jej wieku. Zdecydowanie najpewniejszym jest jednak analiza znalezionych w latrynie przedmiotów.

Najwięcej zabytków znajduje się w dolnej części latryny i po bokach. Półpłynna konsystencja fekaliów sprawiała, że wpadając do latryny nie ulegały one uszkodzeniu i powoli zsuwały się na dno. Poza tym nikt przy czyszczeniu latryny nie był na tyle dokładny, by wszystko wybierać do końca.

Bogactwo mieszczańskich stołów

Większość znalezisk w latrynach to różnego rodzaju naczynia. Najczęściej to zwykłe gary kuchenne, wykorzystywane niekiedy jako naczynia nocne (prawdziwe nocniki pojawiają się dopiero w latrynach nowożytnych). Równie często znajdowane są jednak naczynia, które z pewnością stanowiły ozdobę stołu mieszczanina – wspaniałe cynowe dzbany, nadreńskie kamionki, szkliwione dzbany do wina, fajanse z Holandii, Włoch, Francji, a nawet chińska porcelana. – W jednej z latryn elbląskich znaleźliśmy XV-wieczny talerz z mauretańskiej Hiszpanii, który jest jednym z sześciu podobnych zachowanych w Europie. Mamy też szklany kielich w kształcie fallusa z przełomu XV i XVI w., jedyny tego typu zabytek znany z wykopalisk – chwali się Nawrolska. Znalezione naczynia dowodzą nie tylko zamożności hanzeatyckiego miasta, ale i bogatych kontaktów handlowych.

Podczas gdy archeolodzy kompletują zastawę stołową mieszczanina, botanicy i archeozoolodzy dostarczają informacji na temat jego diety i pasożytów, jakie mu dokuczały. W latrynach znajdowane są resztki pożywienia – kości zwierząt, ptaków i ryb, pyłki roślin, pestki i nasiona, a także jaja wszy, owsików i glisty ludzkiej. Badania botaniczne zawartości latryn z Kołobrzegu, Gdańska i Elbląga wykazały, że podstawą wyżywienia biedniejszych mieszkańców były zbożowe podpłomyki, chleby i kasze oraz warzywa i dziko rosnące rośliny – orzechy, jagody, maliny. Bogatsi mieszczanie jadali tłuściej – na ich stołach pojawiała się wołowina, wieprzowina, drób, ryby i dziczyzna. Mięsne potrawy przyprawiano zamorskimi przyprawami. W latrynach znaleziono pieprz i najstarszą w Europie gałkę muszkatołową. O bogactwie świadczą pestki sprowadzanych z daleka fig oraz łupiny orzechów kokosowych.

Nawet płatki złota

Określenie, czy latryna należała do zamożnego, czy biedniejszego mieszczanina, nie jest dziś problemem. – W latrynach bogaczy znaleźć można eleganckie skórzane buty z cholewami, jedwabie, drogie importowane tkaniny, niektóre z nich pokryte nawet płatkami złota – mówi Nawrolska. – Kto mógł sobie pozwolić w XV w. na włoskie lub niemieckie okulary słoneczne lub wspaniałą złoconą fajkę z Turcji, jak nie najzamożniejsi elbląscy kupcy? Tymczasem w latrynach biedaków znajdowane są tylko patynki (rodzaj chroniących przed błotem klapek na drewnianej podeszwie, które w lecie wkładano na gołe stopy, a zimą na grube skarpety lub buty), zwykłe wełniane rękawice oraz czapki i cała masa zużytych prostych przedmiotów.

Podobnie w Gdańsku jakość znajdowanych przedmiotów świadczy o pozycji ich właścicieli. – Zabytki w kwartale przy kościele św. Mikołaja w Gdańsku, gdzie od 6 lat prowadzę badania, znacznie różnią się od wyciąganych z latryn w centrum miasta – mówi Andrzej Gołembnik. – Podczas gdy przy Długim Targu znajduje się naczynia kruszcowe i importowane, przy św. Mikołaju naczyń metalowych prawie nie ma, pojawiają się natomiast imitacje przedmiotów luksusowych.

Czasami udaje się nawet określić profesję użytkownika latryny. I tak przy ul. Świętojańskiej 10 w Gdańsku w czterech latrynach znaleziono malowane i grawerowane łyżeczki oraz pokrywki lipowe. Twórcą rysunków mógł być ten sam artysta, który namalował freski w kościele św. Mikołaja. Choć nie znamy jego imienia, Gołembnik nie wyklucza, że był to jakiś zagraniczny mistrz z uczniami, na co wskazywałyby różne inne przedmioty znalezione w tych latrynach.

Życzenie sprzed 500 lat

To, że w latrynach lądowały potłuczone garnki i stare buty, dziwić nie powinno, ale są tam też przedmioty o charakterze religijnym. W Kołobrzegu znaleziono fragment cynowego dzbana z pieczęcią o treści religijnej, w Elblągu – mocowane przez pątników do ubrań znaki pielgrzymie lub ampułki na wodę święconą. Przedmioty te nabywano w miejscach świętych (np. w Maastricht, gdzie wyprawiano się do grobu św. Serwacego, albo w Santiago de Compostela) i przywożono ze sobą. Wedle zwyczaju należało wziąć je ze sobą do grobu lub złożyć w wilgotnym miejscu. Być może jest to przyczyna, dla której dewocjonalia lądowały w latrynach?

Można też się zastanawiać, co skłoniło ucznia szkoły parafialnej przy kościele św. Mikołaja w Elblągu do wyrzucenia czterech tabliczek woskowych z łacińskimi ćwiczeniami z retoryki. Czyżby niesforny sztubak zrobił to rozmyślnie ze strachu przed rodzicami lub nauczycielem? A może pospiesznie odrabiał lekcje w toalecie? Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że wiele osób z przyjemnością czytało w ubikacji. Świadczą o tym nie tylko tabliczki woskowe, ale i metalowe okucia książek, skórzane i drewniane okładki. Trudno jednak powiedzieć, jakiego rodzaju były to lektury, gdyż pergaminowe strony książek zachowują się niezmiernie rzadko.

Ten i ów wpadał też do latryny na dymka, na co wskazuje pokaźna kolekcja fajek – w samym Elblągu znaleziono ich aż kilka tysięcy. Natomiast fakt, że rozrywka i hazard stanowiły popularny sposób spędzania wolnego czasu, potwierdzają wyciągane z latryn pionki do gier planszowych i kości do gry.

Obecność większości przedmiotów jakoś można wytłumaczyć. Jednak dlaczego archeolodzy znajdują w latrynach całe instrumenty muzyczne (średniowieczny fidel, lutnię, dwa flety znalezione w Elblągu) lub takie skarby jak złote pierścienie i pieczęcie papieskie (znalezione w tym roku w Greifswaldzie)? Odpowiedź na to pytanie będzie czystą spekulacją – mogły tam wpaść przypadkiem, a nikt nie miał ochoty włazić do cuchnącego dołu po zgubę. Niewykluczone też, że doły kloaczne służyły jako schowki.

Wiele przedmiotów mówi nam o charakterze albo uczuciach ludzi. Maleńkie zabawki – łódeczki, lalki i koniki wystrugane dla swoich pociech przez rodziców – świadczą o miłości rodzicielskiej. Często znajdowane są też warkocze obcięte w trakcie postrzyżyn. W gdańskiej latrynie znaleziono przewiązane wstążeczką pudełko z łyka z kamykiem w środku. Odłożono je na półkę w magazynie i dopiero studentka z Kaszub powiedziała, że jest to tzw. życzenie. – Do dziś na Kaszubach istnieje zwyczaj, że panna młoda przed zamążpójściem zaklina w kamyku swoje życzenie i przechowuje go, aby się spełniło. Znaleźć czyjeś marzenie sprzed 500 lat to rzecz wyjątkowa, trudno sobie wyobrazić coś bardziej intymnego – podkreśla Gołembnik.

W wyjaśnieniu wielu wątpliwości archeologom pomagają architekci, dendrochronolodzy, botanicy, archeozoolodzy. Latryna to kopalnia informacji ze stosunkowo krótkiego okresu, co dla archeologów, przyzwyczajonych raczej do zbierania informacji rozwleczonych w czasie i przestrzeni, jest czymś zupełnie wyjątkowym. Nic dziwnego, że nurkują w starych dołach kloacznych, a fetor nie tylko ich nie odstrasza, a wręcz przyciąga obietnicą odkrycia.

Obszerniejsze omówienie tematu w styczniowym numerze „Świata Nauki”.

Polityka 50.2005 (2534) z dnia 17.12.2005; Nauka; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Kupa skarbów"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną