Słońce ma na nas przeogromny wpływ – bez jego energii, której dostarcza nieprzerwanie od 4,6 mld lat, nie mogłoby rozwinąć się życie. Energia ta dociera do Ziemi głównie w postaci światła, które iluminuje i ogrzewa naszą planetę. Oprócz światła Słońce wysyła w przestrzeń kosmiczną także strumień naładowanych elektrycznie cząstek, zwany wiatrem słonecznym. Wypływa on z rozległej korony słonecznej – bardzo gorących i rozrzedzonych zewnętrznych warstw naszej gwiazdy. Co prawda gęstość wiatru słonecznego w okolicach Ziemi jest bardzo mała (zaledwie kilka cząstek w centymetrze sześciennym), jednak jego prędkość jest ogromna (około 400 km/s). Dlatego cząstki wiatru zderzające się z górnymi warstwami ziemskiej atmosfery mogą wywoływać spektakularne zjawisko, jakim jest zorza polarna czasami widoczna także w Polsce.
Silniejsze podmuchy wiatru słonecznego, spowodowane zwiększoną aktywnością naszej gwiazdy, mogą zakłócić transmisje radiowe i telekomunikacyjne, a nawet uszkodzić krążące wokół Ziemi sztuczne satelity. Dlatego badanie właściwości tego wiatru ma znaczenie nie tylko czysto naukowe, ale również praktyczne.
NASA i kilka innych amerykańskich firm oraz instytutów przez wiele lat przygotowywały sondę kosmiczną Genesis, która ma „schwytać wiatr”, po czym jego próbkę dostarczyć na Ziemię. Będzie to pierwszy materiał z przestrzeni kosmicznej przywieziony na naszą planetę od czasu załogowych misji Apollo. Dzięki temu uczeni spodziewają się poszerzyć swoją wiedzę o podstawowych cechach wiatru słonecznego i o początku naszego Układu Słonecznego. Kierujący projektem Donald Burnett z Kalifornijskiego Instytutu Technologii twierdzi, że materia zebrana przez sondę będzie podstawą do zweryfikowania teorii opisujących narodziny Słońca i planet.