Archiwum Polityki

Ameryka: pięć lat później

11 września 2001 r. – po raz pierwszy od inwazji brytyjskiej w 1812 r. – zaatakowano Stany Zjednoczone bezpośrednio na ich terytorium. Ameryka straciła poczucie bezpieczeństwa. Prysło złudzenie, że po zakończeniu zimnej wojny świat wchodzi w erę pokoju nazywaną końcem historii. Prezydent Bush ogłosił wojnę z terroryzmem. Po pięciu latach widać, że Ameryka jej nie wygrywa, a Amerykanie nie czują się bardziej bezpieczni.

Że Ameryka jest dzisiaj innym krajem, przekonujemy się już na lotnisku, gdzie urzędnik imigracyjny pobiera elektronicznie odciski palców, a odlatując musimy zdjąć buty. Panorama Nowego Jorku pozbawiona wież WTC – Manhattan z wybitymi zębami – straciła swą drapieżność. Rządowe budynki w Waszyngtonie przypominają warowne twierdze. Dostępu do Kongresu, gdzie kiedyś każdy mógł wejść bez przeszkód, bronią betonowe zapory i silnie strzeżone posterunki kontrolne. Zlikwidowano wycieczki do Białego Domu – nie jest on już tradycyjnym „domem ludu”. Co jakiś czas, gdy władze ogłaszają kolejny alarm, trzeba być przygotowanym na wyrywkową kontrolę samochodu albo plecaka.

W październiku 2001 r. Kongres niemal jednogłośnie uchwalił Ustawę patriotyczną – pakiet praw zwiększających uprawnienia policji w śledzeniu terrorystów, zaostrzających dla nich kary i mających uszczelnić granice. Utworzono nowy Departament Bezpieczeństwa Kraju, moloch wchłaniający rozproszone dotąd agencje ścigania terrorystów, nielegalnych imigrantów i przemytników. Już w pierwszych dniach po 9/11 FBI aresztowała około 1200 cudzoziemców i imigrantów, głównie z krajów arabskich i muzułmańskich, podejrzanych o współpracę z zamachowcami. Prawie żadnemu nie udowodniono powiązań z terrorystami, ale większość przesiedziała w areszcie wiele miesięcy pod zastępczymi zarzutami wykroczeń imigracyjnych. Ostatni – Algierczyk ubiegający się o azyl w Kanadzie – wyszedł na wolność dopiero w lipcu tego roku.

Kiedy George Bush ogłosił, że kraj znajduje się w stanie wojny, stało się jasne, że wymogi bezpieczeństwa zderzą się z tradycyjnie świętymi w USA swobodami obywatelskimi. Spory wybuchły najpierw w związku z utworzeniem przez Pentagon aresztów dla podejrzanych o terroryzm, schwytanych głównie w Afganistanie.

Polityka 36.2006 (2570) z dnia 09.09.2006; Świat; s. 48
Reklama