Fakt” zaatakował 13 czerwca prokurator Małgorzatę Wilkosz-Śliwę z Prokuratury Krajowej, że tak skonstruowała umowę na wynajem mieszkania należącego do Urzędu Rady Ministrów, iż będzie w nim mieszkać dożywotnio. W artykule stwierdzono, że pani prokurator w pracy się obija, za co bierze 12 tys. zł co miesiąc. Wezwano min. Ziobro, żeby coś z tym zrobił. Już tego samego dnia prokurator generalny Zbigniew Ziobro oddelegował Małgorzatę Wilkosz-Śliwę do pracy w charakterze szeregowego prokuratora w Prokuraturze Rejonowej w Zabrzu. To precedens, dotychczas żadnego prokuratora z krajówki nie delegowano w dół. Wilkosz-Śliwa uważana jest przy tym za świetnego fachowca, ostatnio pracowała w biurze postępowania sądowego PK, gdzie jest miejsce tylko dla najlepszych specjalistów. Reprezentowała prokuraturę w sprawach przed Sądem Najwyższym, miała jak najlepsze opinie od sędziów.
Oba wydarzenia (artykuł „Faktu” i decyzja ministra) bez wątpienia pozostają w związku. Kilka dni wcześniej jeden z wysokich urzędników ministerstwa informował prokuratorów, że niebawem prasa ujawni tajemnice mieszkań służbowych i niektórym nie będzie to w smak. Poza Wilkosz-Śliwą mieszkania w rządowym osiedlu na ul. Grzesiuka wynajmowano trzem innym prokuratorom krajówki, a także czwartemu, oddelegowanemu z Poznania do pracy w centrali. Od wszystkich zażądano, aby lokale zdali. W tym ostatnim przypadku użyto wybiegu. Prokuratorowi najpierw wycofano delegację do stolicy, na tej podstawie wymówiono mu lokal, a następnie ponownie delegacji udzielono. Nasz informator z Ministerstwa Sprawiedliwości jest przekonany, że to nie troska o mieszkania służbowe stała się przyczyną tej akcji, ale polowanie wyłącznie na jedną osobę – właśnie Małgorzatę Wilkosz-Śliwę.
Prokurator Wilkosz-Śliwę do Warszawy ściągnął z Krakowa w 2001 r.