Archiwum Polityki

Jak rdzewieje stal

Zanosi się na trzecią z rzędu prywatyzacyjną klapę polskiego hutnictwa. W poprzednich latach strategiczni partnerzy – choć byli już po słowie – dwukrotnie z hukiem opuszczali Hutę Katowice i raz Hutę Sendzimira. Tym razem giganty wystawione zostały na sprzedaż wspólnie, a do tego – dla uatrakcyjnienia oferty – w jednym koszyku znalazły się z nimi huty Cedler w Sosnowcu i Florian w Świętochłowicach. Jeżeli i tym razem wyjdą z tego nici, to rozwiązaniem awaryjnym będzie połączenie czterech hut, z siedmiu pozostających jeszcze w rękach państwa, w koncern Polskie Huty Stali.

20 lipca Sejm w ekspresowym tempie uchwalił program restrukturyzacji hutnictwa żelaza i stali. Konsolidacja, restrukturyzacja i dopiero kolejna próba prywatyzacji – taki byłby scenariusz. To powrót do pomysłu sprzed 10 lat. Mamy więc za sobą straconą dekadę.

Na początku lipca br. kilkuset śląskich hutników zawiozło pod URM trumnę z napisem: „Ostatnie pożegnanie polskiego hutnictwa”. Hutnicze związki zawodowe grożą demonstracjami, blokadami dróg i torów. Pod koniec lipca rozpoczęła się głodówka w katowickiej Hucie Baildon. W połowie maja ogłoszono upadłość Baildonu, jednej z naszych najlepszych hut przetwórczych. Trzy lata temu oddano w niej do użytku walcownię zbudowaną za 220 mln zł. Takie cudo techniki ma w Europie tylko niemiecki koncern Thyssen- Krupp Stahl. Kilka lat wcześniej w Baildonie uruchomiono supernowoczesną stalownię. W sumie huta pożyczyła i wydała na modernizację pół miliarda złotych. Mogłaby z powodzeniem, podobnie jak Huta Częstochowa, startować w konkursie najnowocześniejszych hut świata.

Puste kasy

Upadek Baildonu i kłopoty wszystkich bez wyjątku hut to konsekwencja rozbicia naszego hutnictwa i prowadzenia nieskoordynowanych procesów restrukturyzacyjnych – mówi Romuald Talarek, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. Hutnictwo wydało do tej pory na unowocześnienie, ze środków własnych i pożyczek, ponad 2,5 mld dolarów. Pomoc państwa ograniczyła się do udzielenia gwarancji kredytowych na 300 mln dolarów. Teraz nadszedł czas oddawania pieniędzy, a kasy są puste: – Mamy nowoczesną część surowcową i prawie nieruszone przetwórstwo stali, a tylko na przetwórstwie się zarabia – wyjaśnia Talarek.

Polityka 32.2001 (2310) z dnia 11.08.2001; Gospodarka; s. 57
Reklama