Zofia czeka na przełom. Studiuje fachową literaturę, przegląda internet, interesuje ją wszystko, co ma związek z mózgiem. Ma nadzieję, że naukowcom uda się jeszcze przed śmiercią Stefana odkryć szczepionkę lub lek, który wyzwoli go z choroby Alzheimera. Chciałaby też mieć pewność, że ich dzieci oraz wnuki nie będą żyły z piętnem strachu przed starością, jakiej doświadcza Stefan. Niedawno skończył 65 lat, ale nie można zostawić go samego w domu, gubi się na ulicy, nie rozumie znaczenia codziennych czynności. – On ma chorobę Alzheimera, a ja jestem jej ukrytą ofiarą – wzdycha Zofia nad stosem ostatnich doniesień naukowych. W jednej teczce zbiera informacje o pracach nad szczepionką. W drugiej – wiadomości o zaburzeniach genetycznych. Obie teczki są już bardzo grube, co nie zmienia faktu, że nazwa schorzenia dla 20 tys. zdiagnozowanych osób w Polsce nie przestaje brzmieć jak wyrok. Ilu naprawdę jest chorych? Szacunkowe dane mówią o dwustu tysiącach.
W oczekiwaniu na szczepionkę
– Mam nadzieję, że szczepionka będzie dostępna za kilka lat – zapowiada doc. dr hab. Maria Barcikowska kierująca Kliniką Neurologii w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie. Amerykańska Agencja Żywności i Leków ma wkrótce pozytywnie zaopiniować protokół badań klinicznych z udziałem pacjentów. Po eksperymentalnych próbach wykonanych na myszach (które nawet specjalnie zmodyfikowano genetycznie, by w ich mózgach odkładał się amyloid taki sam jak u ludzi z chorobą Alzheimera) pierwsze dawki szczepionki wstrzyknięto już starannie wyselekcjonowanym pacjentom. Wszystkim zależy na bezpieczeństwie, ale trwa wyścig z czasem – według szacunków WHO w 2025 r.