Archiwum Polityki

Nadążyć za Giertychem

Minister edukacji nie daje sobie prawa do wakacyjnego wytchnienia i wprost tryska dobrocią. Nim wybrzmiał lament nad wynikami tegorocznej matury, ogłosił amnestię dla tych, którzy oblali tylko jeden przedmiot, a ich średni wynik przekroczył wymagane 30 proc. Pomysł, oczywiście, oprotestowano ze wszystkich politycznych stron, bo jego propagandowa intencja jest aż nadto czytelna, co zresztą dotyczy większości płynących kaskadami pomysłów ministra (już po amnestii maturalnej pojawił się angielski od pierwszej klasy podstawówki).

Do tej pory inicjatywy ministra można było dzielić na niewykonalne (np. demoniczny monitoring wszystkich szkół, na co oczywiście nie ma pieniędzy) i już wykonane (kiedy np. proponował wejście dawno istniejących rad rodziców do szkół). Obecnie można też zastosować podział na pomysły wychowawcze (patriotyzm) i antywychowawcze (amnestia).

To nie jest tak, że wszystko, co Roman Giertych ogłosi na konferencji prasowej, jest z gruntu bzdurą; przeciwnie – niemal w każdej jego inicjatywie jest racjonalne jądro. Prof. Ireneusz Białecki, socjolog, też proponuje na naszych łamach, by nie czynić wokół wyników matury histerii i nie dzielić maturzystów na tych, którzy zdali i nie zdali. Jednak minister nie stosuje raczej takich form pracy jak dyskusja i namysł. Przybrał styl świętego Mikołaja polskiej oświaty, działającego na jakimś turbodoładowaniu, i kolejne jego „reformy” zaczynają pachnieć mniej nawet grozą, bardziej – groteską. Na razie jeszcze sypią się protesty, napinają nerwy rektorzy i politycy. Za chwilę nikogo już nie poruszy połączenie chemii ze śpiewem. Racjonalne jądro? Chemii większość uczniów nie cierpi, bo trudna, natomiast śpiewu jest za mało, a jaki on przecież fajny.

Polityka 29.2006 (2563) z dnia 22.07.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama