Klasyki Polityki

10 złotych myśli prezesa-premiera

Prezes Jarosław Kaczyński lubi sformułowania radykalne, bezkompromisowe, które choć na pozór wydają się przesadzone czy wręcz nieprawdziwe, po dokładnym zbadaniu odkrywają swoje drugie dno. Prezes Jarosław Kaczyński lubi sformułowania radykalne, bezkompromisowe, które choć na pozór wydają się przesadzone czy wręcz nieprawdziwe, po dokładnym zbadaniu odkrywają swoje drugie dno. Leszek Zych / Polityka
Gdy Jarosław Kaczyński został premierem, jego wizja świata i polityki stała się jeszcze ważniejsza niż wizja Jarosława Kaczyńskiego – prezesa PiS. U progu nowego etapu w jego karierze przeprowadziliśmy ćwiczenie, które pozwoliło wczuć się w sposób myślenia tego najbardziej wpływowego polskiego polityka.

Retoryka nowego premiera pełna jest gotowych maksym, metafor, kunsztownych paradoksów, które pełnią rolę kluczy do jego politycznego i ideowego świata. Nie zawsze jest to widoczne w codziennej retoryce walki, dlatego trzeba było dokonać pewnej selekcji, wybrać to, co naszym zdaniem najlepsze i najcelniejsze. Oto próbka złotych myśli z ostatnich tygodni, które wzbogacają ideologię Prawa i Sprawiedliwości i na swój sposób – z pomocą paradoksu i kunsztownej logiki – tłumaczą ostatnie wydarzenia, pokazując właściwy sens pozornie niezrozumiałych działań i decyzji. Autor: Jarosław Kaczyński; my dodajemy komentarze, nie żeby ulepszać maksymy, ale żeby je wytłumaczyć tym, którzy nie stykają się na bieżąco z polityką PiS.

Prezes Kaczyński lubi sformułowania radykalne, bezkompromisowe, które choć na pozór wydają się przesadzone czy wręcz nieprawdziwe, po dokładnym zbadaniu odkrywają swoje drugie dno.

W Polsce nie ma żadnego państwa.

Zatem w Polsce nie ma państwa, w tym oczywiście sensie, że nie ma państwa właściwego, takiego jak należy. To, które jest, prawdziwym państwem nie jest, nie może być, gdyż wszystko właściwie ma chore. Ma złą przeszłość własną i ma złą przeszłość odziedziczoną, gdyż jest w postaci Trzeciej RP hybrydą transformacyjną, która niesie w sobie PRL, od którego nie chciała się odciąć. Nie odcinając się skazała się (bądź raczej skazano ją świadomie i podle) na to, że żadnej fundamentalnej roli prawdziwego państwa odegrać nie była w stanie, że przeżarta została przez wszechogarniającą patologię, wszystkiego i wszystkich, poza tymi, którzy cały czas walczyli o prawo i sprawiedliwość. A należało, twierdzi prezes PiS, w 1989 r. PRL rozwiązać, zamknąć tamto państwo, osiągnąć punkt zero i dopiero od niego zaczynając zbudować nowe państwo.

Polityka 29.2006 (2563) z dnia 22.07.2006; Kraj; s. 27
Reklama