Największy prywatny inwestor na warszawskiej giełdzie nie bryluje na salonach i raczej stroni od kontaktów z politykami. Co ciekawe, nic na tym nie traci. W przypadku Romana Karkosika rosyjskie porzekadło „Tisze jediesz, dalsze budiesz” wyjątkowo dobrze się sprawdza. Jak długo jeszcze?
Roman Karkosik wyraźnie lubi cień. Nie kieruje żadną z kontrolowanych spółek. Zadowala się członkostwem w kilku radach nadzorczych. Wrogowie mówią, że w ten sposób chce uniknąć odpowiedzialności. Przyjaciele, że to optymalne biznesowe rozwiązanie.
– Funkcja prezesa pęta człowieka, wymaga spotkań, specyficznej gry – argumentuje jeden z menedżerów. – Karkosik nie lubi rautów, oficjalnych zebrań, broni się przed theatrum, z którego niewiele wynika.
Polityka
29.2006
(2563) z dnia 22.07.2006;
Gospodarka;
s. 39