Archiwum Polityki

Zagadka Politechniki Warszawskiej

Dawno już nie byłem na placu Politechniki i być może dlatego stanąłem zdumiony widząc niebrzydki jej budynek zasłonięty ponurym betonowym ogrodzeniem. Przyznam, że jako absolwenta Wydziału Architektury tejże Politechniki zaintrygowała mnie ta zagadkowa budowla. Czemu ma służyć ten potężny, obronny bastion wysunięty aż do połowy placu? Nie ma na nim drutów kolczastych, a więc nie dyscyplinowaniu niesfornych studentów. Betonowe, wysokie na 2 metry, płyty mają jednak niewielką szczelinę, a nawet schodki, przez które można od biedy wziąć nogi za pas. A może ma chronić władze uczelni przed naporem spragnionych wiedzy studentów na bramy świątyni wiedzy? Wybetonowany wewnętrzny dziedziniec, przypominający swą urodą więzienny spacerniak, ozdobiony jest „płytą ku czci”. No i teraz dopiero zagadka komplikuje się naprawdę. Na starannie wykonanej płycie widnieją jedynie dwie daty: 1826–2001... Poczułem się zawstydzony swą ignorancją. Może ktoś mi to wytłumaczy, skoro budynek zaczęto budować w 1899, a Politechnika rozpoczęła swoją dydaktyczną działalność w 1915 r.? Równie logiczne byłoby dedykowanie tej twierdzy okrągłej, czyli 33 rocznicy naszego strajku studenckiego w 1968 r. To mógłby być pomnik tamtych pamiętnych czasów. Przecież tak by się nam wtedy te betony przydały! Broniłyby wjazdu armatkom wodnym, a szturmy ZOMO i milicji rozbijałyby się o nie jak wzburzone morze o falochron portowy. Serdecznie gratuluję projektantom oraz kolegom po fachu z Wydziału Architektury, znajdującego się na Koszykowej, czyli tuż za rogiem, ich inicjatywy i pomysłowości.

Polityka 11.2001 (2289) z dnia 17.03.2001; Listy; s. 97
Reklama