Archiwum Polityki

Dwa w jednym

Jarosław Kaczyński został premierem, ale przecież nie przestał być prezesem i ideologiem PiS. Dodał tylko funkcję premiera do swojego ogólnego przywództwa. Zaraz po wygłoszeniu exposé posypały się nowe projekty PiS, które pokazały rzeczywiste intencje nowego szefa rządu.

Premier mówił w Sejmie o społeczeństwie obywatelskim, o wspólnocie Polaków, ale widać jasno, że ma być to wspólnota PiS. Reszta może wyjść, jak opozycja podczas głosowań w Sejmie. Teoria była w exposé, a praktyka zaraz potem. Samorządy, służba cywilna, służby specjalne, lustracja (czytaj na następnych stronach) wszystko musi prowadzić do zwycięstwa, które ma być ostateczne, na zawsze. Tak to się teraz będzie mieszać: słowa kierowane do wszystkich obywateli i działania na rzecz partii rządzących. Premier będzie zwracał się do Polaków w swej ogólności, a prezes będzie dbał o polityczne interesy zaplecza.

Przykładem na tę dwoistość było samo przemówienie nowego premiera, podczas którego przechodził Kaczyński płynnie z roli prezesa do roli premiera i z powrotem. Słychać to było nawet w tonacji głosu, kiedy jako premier spokojnie zadeklarował, że czas zostawić przeszłość historykom, ale chwilę później ze znacznie większą pasją, na wyższym rejestrze, opowiedział się za totalną lustracją, co każe sądzić, że mówiąc o historykach, miał na myśli pracowników IPN.

Naprawdę chodzi o to, jakim premierem będzie Kaczyński

i jak będzie rządził. A wiele wskazuje na to, że takiego premiera, o tak silnym poczuciu ideowej misji, jeszcze nie mieliśmy.

Ogłoszona przez premiera aksjologiczna zasada „Warto być Polakiem” może, pisaliśmy o tym wiele, i musi być realizowana poprzez państwo, które ma jej służyć, i poprzez społeczeństwo, które ma być przede wszystkim narodem. A w tak pomyślanym państwie oczywiście rząd i wspomagający go prezydent mają być kołem zamachowym projektowanych zmian i przyspieszenia, inicjatorem i egzekutorem. Państwo zostało już na serio i ostatecznie zapisane do partii, teraz to ma nie być żaden „gabinet Marcinkiewicza” (ta nazwa była zapewne jednym z powodów, dla których premier z Gorzowa musiał odejść) ani nawet Kaczyńskiego, ma to być rząd PiS, z koalicyjnymi przystawkami.

Polityka 30.2006 (2564) z dnia 29.07.2006; Temat tygodnia; s. 20
Reklama