Archiwum Polityki

Siać zboże, zbierać dotacje

Łatwo wymienić przykłady afer gospodarczych, z powodu których państwo traci ogromne pieniądze. O wiele trudniej wskazać aferzystów, którym sądy wymierzyły surową karę. Nie mogą tego uczynić, ponieważ prawdziwym winowajcą jest zwykle złe prawo, które owe przekręty czyni legalnymi. Najświeższym przykładem prawnego knota, zachęcającego do nadużyć, jest uchwalona przez Sejm ustawa o grupach producenckich.

Protest przeciwko szkodliwym przepisom złożyło właśnie na ręce Alicji Grześkowiak, marszałek Senatu – Ministerstwo Finansów. Ustawa bowiem trafiła z Sejmu do Senatu, który może ją odrzucić, poprawić lub zaakceptować. Sytuacja jest dość dziwaczna. Zwykle luki prawne odkrywają dopiero biegli doradcy podatkowi po uważnym przyjrzeniu się przepisom. Tę, która niebywale przyczyniła się do popularności darowizn, publicznie odkryto po kilku latach funkcjonowania ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. W przypadku prawa powołującego do życia rolnicze grupy producenckie owe zachęty do przekrętów widoczne są jak na dłoni już teraz, nawet dla ludzi nie bardzo z prawem obeznanych.

Jak to się stało, że nie dostrzegli ich posłowie, którzy prawo tworzą? Za tym legislacyjnym knotem głosowali, z rzadką w Sejmie zgodnością, zarówno posłowie SLD i PSL, jak i AWS oraz skrajnej prawicy. Przeciwna była – i to też nie w całości – tylko Unia Wolności. Odpowiedź, jaką nieoficjalnie można usłyszeć zarówno w Sejmie jak i Ministerstwie Rolnictwa, które nie próbowało nawet bronić projektu rządowego zupełnie różnego od uchwalonej ustawy – jest przygnębiająca. Zamiast liczyć skutki finansowe i szkody, jakie spowoduje złe prawo, każda partia wolała policzyć głosy wiejskiego elektoratu, jakie spodziewała się dzięki niemu pozyskać w najprawdopodobniej przyspieszonych wyborach. Ustawa o grupach producenckich jest więc miarą odpowiedzialności, a raczej nieodpowiedzialności, poszczególnych partii za losy kraju. Jej uchwalenie, mimo mizdrzenia się posłów do rolników, skompromitowało też samą ideę powstawania na wsi grup producenckich, stwarzających szansę, by wątłe gospodarstwa rolne tworzyły silniejsze podmioty ekonomiczne.

Sam pomysł stworzenia ram prawnych, umożliwiających funkcjonowanie grup rolników jako jednego organizmu gospodarczego, nie budził kontrowersji.

Polityka 29.2000 (2254) z dnia 15.07.2000; Gospodarka; s. 62
Reklama