Archiwum Polityki

Jak co roku gradobicie

Nad Podkarpaciem przeszły dwie potężne burze gradowe. W ciągu kilku minut rzeszowskie ulice zamieniły się w rwące potoki, a trawniki pokryły się warstwą lodowych kul. Takie zjawiska atmosferyczne, choć niezmiennie zadziwiają i zatrważają, nie są o tej porze roku anomalią pogodową. Bryłki lodu (tzw. gradziny) tworzą się w silnie rozbudowanych chmurach kłębiastych na skutek gwałtownego oziębienia rozgrzanego powietrza. W maju 1994 r. w okolicach Wysokiego Mazowieckiego szalała burza połączona z trąbą powietrzną. Grad wielkości kurzych jaj powgniatał karoserie, powybijał szyby i strącił wszystkie liście z drzew. W lipcu 1996 r. nie mniej niszczycielskie skutki miało gradobicie w Leszczyńskiem i Kaliskiem. W 1998 r. czerwcowe gradobicie przyniosło olbrzymie straty sadownikom z okolic Nowego Sącza; grad poobcinał wszystkie gałęzie na drzewach. W kataklizmy szczególnie obfitował 1999 r. W Częstochowskiem grad powybijał dziury w dachach, poranił ludzi i pozabijał drób, a w okolicach Pasłęka i Pieniężna nawałnica zniszczyła ok. 1200 ha upraw i 13 km dróg. W Mszanie Dolnej lodowe kule wielkości kurzego jaja zniszczyły przystanki autobusowe; w pow. jarosławskim połączony z potężną wichurą grad zniszczył kilkaset budynków, dróg, połowę drzewostanu – do pomocy skierowano wojsko. Tegoroczne wiosenne upały sprowadziły już w maju dotkliwe gradobicia na tereny Dolnego Śląska i woj. łódzkiego.

Polityka 29.2000 (2254) z dnia 15.07.2000; Pogoda dla Polaków; s. 86
Reklama