Archiwum Polityki

Daleko od Kremla

Szwecja ma kilka firm eksportowych: Abba, IKEA, Volvo, Saab, Electrolux, Ericsson, starsi pamiętają Björna Borga, młodsi Pippi Langstrumpf i Muminki, maturzyści Augusta Strindberga, Ingmara Bergmana, pomyślą o Karolu Gustawie, jest jeszcze Nobel, i to jakby wszystko. Jeden z najbogatszych krajów w Europie nie pobudza zbytnio fantazji, choć ćwierć wieku temu szwedzki model państwa opiekuńczego budził u nas zazdrość: socjalizm, dobrobyt i daleko od Kremla.

Dawno temu w warszawskiej „Kulturze” ukazał się słynny reportaż „Volvo dla mouse killera” – o warszawskich playboyach wyjeżdżających do Szwecji na saksy. Tymczasem na Zachodzie Szwecja traciła wtedy  sympatię. Skandynawski korespondent „Observera” Roland Huntford w raporcie „Nowi totalitaryści” („The New Totalitarians”, Penguin 1971) nie zostawił na Szwedach suchej nitki. To nic, że Olof Palme obok Willy’ego Brandta i Brunona Kreisky’ego należy do czołówki socjaldemokratycznej, Szwecja to kraj nieznający prawdziwej demokracji, który nigdy nie należał do Zachodu. Sporo prawdy w tym było.

O ile wikingowie zamieszkujący dzisiejszą Danię i Norwegię docierali do Brytanii, Portugalii, Grenlandii, a nawet Ameryki, to Waregowie zamieszkujący Szwecję ruszali na podbój Europy Wschodniej, płynęli Dnieprem nad Morze Czarne, zakładali Ruś Kijowską, ale chrześcijaństwo przyjęli później od Słowian.

Szwecja, tak jak Rosja, nie znała ani zachodniego feudalizmu, ani renesansu. Nie miała też u siebie wojen religijnych. Reformację przejęła szybko i bezkrwawo. Kto zechciał zostać przy katolicyzmie albo się nań nawracał – jak królowa Krystyna w XVII w. – ten emigrował. Szwecja miała kilku znakomitych wodzów, jak Gustaw Adolf, który jak burza przeszedł przez Niemcy w czasie wojny trzydziestoletniej (1618–1648), nim zginął pod Lützen, czy jak Karol XII, który mając 10 tys. niedoświadczonych żołnierzy pobił w 1709 r. pod Narwą 35 tys. zaprawionych w bojach Rosjan, jednak po krwawej bitwie pod Połtawą (1721 r.) Szwedom nagle się wojaczki odechciało. Pod Pierewołoczną wciąż jeszcze sprawna armia Karola poddała się Rosjanom, a gdy król dotarł do Szwecji i ruszył na nową wojnę, tym razem przeciwko Danii, trafiła go szwedzka kula.

Dodatki 11.2001 + Polityka. Szwedzi (90066) z dnia 17.03.2001; s. 10
Reklama