Archiwum Polityki

Prawdziwy dynamit Alfreda Nobla

Swoją tajemnicę zabrał do grobu. Nikt nie przypuszczał, że szwedzki król dynamitu chce ufundować nagrodę dla uczonych, wynalazców, pisarzy i rzeczników braterstwa między narodami i pokoju. Od stu lat nagrody jego imienia są najbardziej prestiżowym wyróżnieniem na świecie.

Alfred Nobel (1833–1896) miał wyjątkowy talent do wynalazków (opatentował ponad 350), ale fortuny dorobił się na dynamicie i innych materiałach wybuchowych. Był jednym z wielu szwedzkich wynalazców, którzy przekuli swe pomysły w sukces finansowy. Niewielka Szwecja ma proporcjonalnie najwięcej firm o zasięgu światowym: ABB, SKF, Ericsson, Electrolux, Saab, Volvo, Tetra, Alfa-Laval, IKEA. Za każdą z nich stoją innowatorzy i przedsiębiorcy klasy Nobla. Jego ojciec miał w carskiej Rosji świetnie prosperujący interes. Produkował miny i maszyny. Gdy wybuchła wojna krymska, zaopatrywał rosyjską armię. Trzy lata po zakończeniu wojny (1856) ojciec Alfreda zbankrutował: nie potrafił się przestawić na produkcję pokojową. Alfred był już po studiach chemicznych w Paryżu i czteroletniej praktyce w USA, gdzie miał go pod okiem konstruktor John Ericsson, budowniczy pancerników. Dwaj bracia genialnego piromana zbili ogromny majątek na poszukiwaniu i wydobyciu ropy naftowej pod Baku. Alfred miał w tym biznesie udziały, a sam rozkręcał swoje wybuchowe imperium, które objęło 90 fabryk w 20 krajach na 5 kontynentach.

Dynamit, który wynalazł Nobel (1867), zrewolucjonizował górnictwo i torował dosłownie drogę gigantycznym pracom inżynieryjnym – tunelom pod Alpami, oczyszczaniu dna East River w Nowym Jorku, regulacji Żelaznych Wrót Dunaju, drążeniu Kanału Korynckiego. Ale dynamit służył naturalnie nie tylko celom cywilnym.

Z tego Nobel cieszył się mniej; miał opinię pacyfisty i filantropa, a nawet socjała, choć zarazem nie cenił zbytnio demokracji i był przeciwnikiem praw wyborczych dla kobiet. Był człowiekiem pełnym sprzeczności – wciąż podróżował, ale uchodził za samotnika, dorobił się kroci, a żył jak asceta, robił interesy, a jego mistrzami byli Shelley, Balzac, Turgieniew (znał biegle rosyjski) i Ibsen, sam też pisywał utwory literackie, wierzył w naukę i postęp, a na ludzkość zapatrywał się dość pesymistycznie.

Dodatki 11.2001 + Polityka. Szwedzi (90066) z dnia 17.03.2001; s. 18
Reklama