Archiwum Polityki

Pożytki z filozofii

Michael Gregorio, Krytyka zbrodniczego rozumu, przeł. Ewa Rudolf, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 500

Niewielu przeczytało choćby stroniczkę z dzieł Immanuela Kanta, wszyscy jednak wiedzą, że wielkim filozofem był. Wielkość ta i oryginalna osobowość królewieckiego myśliciela ma być motorem napędzającym książkę zapowiadaną jako bestseller jeszcze przed policzeniem wyników sprzedaży. „Krytykę zbrodniczego rozumu” autorstwa Michaela Gregorio (pod tym pseudonimem ma się kryć podobno autorska para mieszkająca w Spoleto we Włoszech) zaliczyć bowiem należy do eco-thrillerów, czyli książek naśladujących pomysł na powieść historyczno-kryminalną, do perfekcji doprowadzony przez Umberto Eco w „Imieniu róży”.

Akcja „Krytyki” rozgrywa się w lutym 1804 r. w Królewcu. W ciągu roku popełniono tu kilka przerażających i tajemniczych zbrodni. Sprawę ma wyjaśnić młody prokurator ściągnięty królewskim ukazem do stolicy Prus Wschodnich. Dlaczego właśnie on? To zagadka równie tajemnicza jak same przestępstwa.

Mentorem śledczego jest, jakżeby inaczej, sam Kant. Gregorio obficie korzysta z przesłania, że literatura jest sferą wolności i nie przejmuje się zbytnio brakiem narracyjnej konsekwencji. Akcja książki rozpoczyna się w lutym, w najzimniejszy dzień „w ludzkiej pamięci”, co nie przeszkadza, że już kilka godzin później pada deszcz i trwa burza. Prokurator zakłada do oględzin trupa rękawiczki w obawie przed infekcją, choć trzeba było jeszcze ponad pół wieku do odkryć Ignaza Semmelweisa i jego wskazań, by lekarze zaczęli myć ręce po sekcji zwłok. Licznie występujące w powieści postaci nie przekonują psychologiczną głębią, konstruowane są przy użyciu melodramatycznych chwytów stylistycznych, podobnie w konwencji melodramatu budowana jest atmosfera grozy i niesamowitości.

Polityka 10.2007 (2595) z dnia 10.03.2007; Kultura; s. 58
Reklama