Dyrektor biura ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pan Marek Łukaszewicz nadesłał do redakcji kilka stron tekstu, który nazwał „sprostowaniem nieprawdziwych informacji” zawartych w moim artykule pt. „Taniec z hakami” (POLITYKA 38). Pisałam tam o bardzo licznych podejrzeniach, że prokuratura pod obecnym kierownictwem prokuratora generalnego – ministra Zbigniewa Ziobry – z wielką intensywnością pracuje na polityczne zamówienie.
Tekst dyrektora można by, od biedy, uznać za polemikę, gdyby Autor zechciał ją potraktować poważnie. Tymczasem mamy tu do czynienia z metodą „udawania głupiego”, co – jeśli się upowszechni – otworzy nowy, pocieszny rozdział w relacjach urzędników z prasą. Oto pierwsza próbka: zdaniem dyrektora sprostowania wymaga już podtytuł artykułu: „Jak prokuratorzy Zbigniewa Ziobry angażują się w boje polityczne”. „Stwierdzenie jest nieprawdziwe. Zgodnie z art. 44 ust. 3 ustawy o prokuraturze, w okresie zajmowania stanowiska prokurator nie może należeć do partii politycznej, ani brać udziału w żadnej działalności politycznej”.
Dalej dyrektor Łukaszewicz „prostuje” w tym samym stylu.
Ja piszę: Obecne kierownictwo resortu sprawiedliwości bardzo chętnie wszczyna śledztwa w sprawach, gdzie pojawiają się znane nazwiska, zwłaszcza przeciwników politycznych, reaguje na każde, niejednokrotnie nawet mało poważne doniesienia prasowe. Pan dyrektor: Obecne kierownictwo resortu sprawiedliwości wszczyna śledztwa wówczas, gdy istnieje uzasadnione podejrzenie, iż mogło dojść do popełnienia przestępstwa.
Ja: Prokuratura nigdy nie była politycznym daltonistą. Pan dyrektor: Pod nowym kierownictwem prokuratura w swoich działaniach nie kieruje się pozamerytorycznymi przesłankami, w tym politycznymi.