Państwowa Komisja Wyborcza znalazła podstawę prawną dla swej decyzji w art. 84 ustawy o wyborze prezydenta RP, który stanowi, że finansowanie kampanii wyborczej jest jawne. Jeśli finansowanie jest jawne, to takim być powinno zarówno po stronie sponsorów, jak i beneficjentów; jeśli jest jawne, to w całości, bez względu na to, kto – osoba prawna czy fizyczna – wykazał się hojnością na rzecz ulubionego kandydata. Jednakże ustawa o wyborze prezydenta RP przewiduje ujawnianie danych dotyczących wyłącznie darczyńców będących osobami prawnymi – firmami, organizacjami, fundacjami. Poza nazwą takiej osoby, ujawnieniu podlegać miała również wpłacona przez nią kwota. Ustawa milczy natomiast w sprawie danych osób indywidualnych. Wykładnia prawa dokonana przez PKW jest, sądzę, co do ogólnego kierunku właściwa. Byłoby jednak lepiej, gdyby udostępnienie danych osób indywidualnych oparte zostało na wyrazistszych przesłankach prawnych.
Komisja sejmowa pracująca nad projektem ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu stanęła przed podobnym problemem, ponieważ i ten projekt słusznie zakłada jawność finansowania kampanii wyborczej. Lecz inaczej niż ordynacja prezydencka nie dopuszcza finansowania ze środków, jakimi dysponują osoby prawne. Jeśli nie liczyć pożyczek i kredytów zaciąganych na cele kampanii przez komitety wyborcze, a także własnych zasobów finansowych partii politycznych, które te komitety tworzą, jedynym źródłem, z jakiego można będzie czerpać środki na prowadzenie akcji wyborczej, pozostaną kieszenie indywidualnych ofiarodawców. Łączna suma, jaką jedna osoba może przekazać danemu komitetowi, nie może przekroczyć 15-krotności najniższego wynagrodzenia za pracę obowiązującego w dniu poprzedzającym zarządzenie wyborów. Można zatem z pewnym prawdopodobieństwem przyjąć, że do tego dnia ustabilizuje się ona w przedziale od 10,5 do 11,5 tys.