Phileas Fogg ze znanej powieści Verne’a potrzebował na podróż dookoła świata 80 dni; organizatorzy EXPO 2000 obiecują to samo każdemu chętnemu w jeden dzień. „Świat na piechotę” – zachęca reklamowy slogan. Żeby jednak porządnie spenetrować zbudowane kosztem 3,5 mld marek, położone na 160 hektarach miasteczko, nie dość byłoby i tygodnia. Samych pawilonów narodowych jest ponad pół setki; do tego dochodzą hale zbiorcze, liczne wystawy tematyczne, pokazy, atrakcje kulturalne. Impreza tegoroczna okrzyknięta została z góry jako największa w 150-letnich dziejach wystaw światowych. Z dniem otwarcia EXPO 2000 środek ciężkości cywilizacji przesunie się do Hanoweru – zapewniali z emfazą Niemcy – i ma tam pozostać aż do uroczystego zamknięcia 31 października.
Wystawa tegoroczna ma się różnić od organizowanych wcześniej, nie tylko ze względu na zbieżność jej terminu z końcem wieku. Temat przewodni EXPO 2000 określa hasło „Człowiek – przyroda – technika: powstaje nowy świat”. Oznacza to osłabienie zainteresowania nowinkami technicznymi, którymi tak się szczyciły dotychczasowe wystawy światowe, a położenie nacisku na rozumne korzystanie z dóbr przyrody i harmonijne egzystowanie z naturalnym środowiskiem. Oczywiście techniki nie zabrakło, jest ona wszechobecna, lecz pełni rolę służebną i w kraju tak rozwiniętym jak Niemcy nie ma powodu, by się nią upajać. Lecz takie postawienie sprawy spowodowało przesunięcie akcentów przez wielu uczestników na kwestie ekologiczne, począwszy od gremialnego zastosowania drewna jako budulca pawilonów, a skończywszy na pokazach pozyskiwania i obróbki surowców wtórnych, odpadków i śmieci w specjalnym pawilonie recyklingu.
Wieża Cykli (Cyclebowl), bo tak by należało nazwać z racji prawie 25-metrowej wysokości przypominający puchar pawilon, ukazuje nowe potraktowanie kwestii śmieci i zanieczyszczania środowiska.