Archiwum Polityki

„Nowa Matura – start czy falstart?”

W związku z publikacjami Ewy Nowakowskiej i Witolda Kalińskiego (POLITYKA 51/2000) otrzymaliśmy wiele listów od nauczycieli, uczniów i rodziców. Publikujemy najbardziej charakterystyczne fragmenty.

Jestem uczniem warszawskiego LO im. Traugutta, z pierwszego rocznika, na którym będzie testowana nowa matura. Nikt z nas nie ma pojęcia, jak to będzie wyglądało w praktyce. Syllabusy, dostępne w szkolnej bibliotece, zakrawają na kpinę. Nauczyciele radzą nam, żeby na maturze zdawać jak najwięcej przedmiotów i to w rozszerzonym zakresie, żeby zdobyć jak najwięcej punktów. Jakie to punkty, dokładnie nie wiadomo. Jeśli składa się papiery na trzy uczelnie, a każda wymaga zdawania dwóch przedmiotów, to w drugiej części matury trzeba będzie zdawać sześć przedmiotów. Absurdem jest obowiązkowa matematyka. Ktoś może nie dostać się na studia humanistyczne z powodu złej oceny z całek i różniczek. Matura prowadzi do załamań nerwowych, jest źródłem pieniędzy dla handlarzy amfetaminą.

Witold W. (nazwisko do wiadomości redakcji)

 

Mam być drugim rocznikiem nowej matury, ale nauczyciel historii już zreformował nasze sprawdziany. Aby je zdać, nie jest potrzebne rozumienie tematu i orientacja co do ważniejszych dat i nazwisk, tylko znajomość nic nie wartych szczególików, które trzeba wkuwać. Z języka polskiego oglądałam przykładową analizę porównawczą dwóch wierszy. Jak można coś tak indywidualnego jak interpretacja poezji sprawdzać według ścisłych schematów? Czy wszyscy mamy myśleć i odczuwać tak samo? To się kojarzy z literaturą SF... Co gorsza, nie zgadzam się z tym, co przeczytałam w wymaganych odpowiedziach dotyczących analizy jednego z wierszy, a od tego zależą punkty. Czy sens matury ma polegać na udowodnieniu, że myślimy samodzielnie, czy na tym, że przyswoiliśmy sobie sposób myślenia ludzi, którzy układali pytania? Jak zdać egzamin z historii, skoro w różnych podręcznikach są rozbieżne interpretacje tych samych zdarzeń?

Polityka 4.2001 (2282) z dnia 27.01.2001; Społeczeństwo; s. 82
Reklama