Krzysztof Nieliwodzki (AWS), burmistrz odwołany (choć – jak chce wojewoda – jedyny legalny), z zawodu technik weterynaryjny, w samorządzie – druga kadencja, siedzi w domu i z nerwów pali papierosy. Skarga do wojewody spowodowała tylko zagęszczenie atmosfery wokół niego. Część radnych ma go teraz za pupila Warszawy.
Janusz Nidzgorski (PSL), burmistrz urzędujący (choć – wedle wojewody – nielegalny), nauczyciel historii i student zarządzania, druga kadencja w radzie, poważnie rozważa ze stronnikami zaskarżenie decyzji wojewody do NSA. Z fotela nie ustępuje, bo nie widzi drogi powrotu do starego układu z Nieliwodzkim w roli głównej. Akcja rozgrywa się w mieście z jednym dużym zakładem pracy (mleczarnia), jednym domem kultury, kościołem, trzema barami i dziewięcioma etatami policyjnymi. W dwunastotysięcznej gminie z osiemnastoprocentowym bezrobociem i rosnącym wskaźnikiem przestępczości.
Odczuwanie konkretnych ruchów
Po wyborach samorządowych w 1998 r. mozaika sił w Radzie Miasta i Gminy Chorzele stworzyła sytuację patową. Prawicowa koalicja AWS z ugrupowaniem Rodzina Polska stanowiła połowę 22-osbowej rady. Uniemożliwiało to zwycięskie głosowania. Wtedy, według burmistrza Nieliwodzkiego, ujawniła się elastyczna osobowość Janusza Nidzgorskiego. Postrzegany jako człowiek lewicy Nidzgorski przystał do prawicy i przechylił szalkę władzy na prawo. Został za to wiceburmistrzem.
W trakcie czternastomiesięcznej współpracy burmistrz Nieliwodzki obserwował swojego zastępcę i wysnuwał następujące wnioski: Nidzgorski to zwierzę polityczne o szeroko zakrojonych ambicjach, wprost pędzi do władzy – może nawet na posła, niemal z zasady nie zgadza się z pryncypałem i dogaduje się z radnymi za jego plecami.