Osiem metrów pod ziemią jest mózg – centralny system komputerowy, który przez 24 godziny na dobę zbiera informacje od dziesiątków kamer i czujników śledzących pracę maszyn i ludzi. Tu też są wnętrzności rozdzielające wodę, prąd, powietrze i ciepło do położonych wyżej siedzib ekskluzywnych instytucji, gdzie wszystko jest eleganckie, dyskretne i piekielnie drogie. Na dach Warszawskiego Centrum Finansowego (róg Świętokrzyskiej i Emilii Plater), inteligentnego wieżowca najnowszej generacji, wprowadziła się niedawno para sokołów wędrownych.
Przed wejściem wiatr szarpie krawatami palaczy. Budynek jest amerykański i traktuje palenie jako przestępstwo. Chociaż potrafi odróżnić dym z papierosa od pożaru i nie jest na tyle głupi, żeby od razu lać ludziom wodę na głowy, alarmuje ochronę, która pojawia się z upomnieniem zanim jeszcze zdąży się zgasić papierosa. Wokół budynku majestatycznie krążą ochroniarze. Złodzieje wiedzą, że centra finansowo-biznesowe to niewyczerpane zagłębia laptopów; czekają na wychodzących z pracy japisów.
Polityka
9.2000
(2234) z dnia 26.02.2000;
Na własne oczy;
s. 108