Archiwum Polityki

Rozkład warszawski

Prezydent Warszawy Paweł Piskorski dał stołecznym radnym tydzień na uporządkowanie szeregów i podjęcie decyzji, kogo poprą w wyborach prezydenta stolicy. Po tym terminie zapowiada przedstawienie własnych, autorskich propozycji, a gdy i te nie zostaną przyjęte, rezygnację ze stanowiska.

Nowe wybory są konieczne po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał za zgodną z konstytucją nowelizację ustawy warszawskiej rozdzielającej stanowiska prezydenta i burmistrza gminy Centrum. Poprzednio burmistrz Centrum, wybrany w obecności aż dwóch trzecich radnych, automatycznie zostawał prezydentem. Teraz takiej większości zgromadzić nie trzeba, ale okazuje się, że zebranie nawet połowy głosów jest dla stołecznego samorządu zadaniem ponad siły.

Formalnie Warszawą rządzi koalicja AWS-UW, która ustaliła, że po rozdziale stanowisk prezydenta i burmistrza to pierwsze przypadnie AWS, drugie UW. Praktycznie współrządzi także SLD, który musiał wspomóc Piskorskiego przy wyborze na burmistrza Centrum, by można było przekroczyć ową barierę dwóch trzecich obecnych przy wyborze. Sojusz nie był bezinteresowny; dostał za to wiele eksponowanych stanowisk w mieście. Współrządzących jest więc sporo, ale do odpowiedzialności za miasto poczuwa się niewielu. W stolicy, przede wszystkim zaś w największej i kluczowej m.in. dla finansów miasta gminie Centrum, nie można uchwalić budżetu, nie można podejmować istotnych uchwał, na przykład dotyczących zagospodarowania przestrzennego, gdyż polityczna Warszawa zajmuje się głównie blokowaniem decyzji, układaniem możliwych i niemożliwych koalicji i polowaniem na posady.

W stolicy od dawna głównym zajęciem polityków są negocjacje, do których ostatnio wciągnięto nawet premiera Jerzego Buzka i Mariana Krzaklewskiego, głównie po to, by dojść do wniosku, że... trzeba rozmawiać dalej. Zwłaszcza sytuacja w AWS do złudzenia przypomina rozpad Akcji ujawniony przy okazji próby odwołania ministra skarbu.

Stołeczna AWS podzieliła się jeszcze przed wyborami samorządowymi. Z trudem i w gruncie rzeczy pozornie zażegnano rozpad na dwie frakcje zwane „polityczną” i „związkową”.

Polityka 8.2000 (2233) z dnia 19.02.2000; Wydarzenia; s. 16
Reklama