Archiwum Polityki

Zaliczenie z Gombrowicza

[dla koneserów]

Mógłby być to temat na seminarium: jak połączyć w jeden koherentny spektakl „Zdarzenia na brygu Banbury” i „Historię”. Trudny temat. „Zdarzenia...” to opowiadanie Witolda Gombrowicza z debiutanckiego tomu „Bakakaj”; „Historia” – to zarzucony fragment dramatyczny ze środkowej fazy twórczości pisarza; utwory odległe od siebie i czasem powstania, i tematyką. Młody, cieszący się świetną opinią, reżyser Grzegorz Wiśniewski wywiązał się z zadania bez zarzutu: skonstruował scenariusz, w którym rejs „Banburym” stał się ucieczką przed sportretowaną w „Historii” niewolą form, przed egzaminami dojrzałości, komisjami poborowymi etc. Ucieczką na morze w poszukiwaniu wolności – nieskuteczną, albowiem, jak zawsze u Gombrowicza, przed własnymi gębami, obsesjami i projekcjami uciec nie sposób. Wiśniewski należy do zacnego już grona wychowanków krakowskiej reżyserii, którzy nie mają kłopotów z montażem, rytmem, sceniczną oprawą, którym teatr zgrabnie lepi się w całość. „Zdarzenia na brygu Banbury” w krakowskim Teatrze im. Słowackiego są spójnym, przemyślanym przedstawieniem. Prosty pomysł: zawieszone na długich linach, kołyszące się poręcze wokół sceny doskonale ewokują i miejsce akcji – pokład brygu – i nastrój morskiej nudy, sprzyjający psychicznym fantasmagoriom. Porządnie granemu (choćby przez tych trzech golasów: Ryszarda Jasińskiego, Krzysztofa Zawadzkiego i Mariana Dziędziela) spektaklowi nie dostaje tylko jednego: wewnętrznego żaru zaświadczającego wagę przekazywanych treści. Temperatura pracy seminaryjnej to trochę mało – nawet jeśli zaliczenie jest piątkowe. (js)

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]

Polityka 3.2000 (2228) z dnia 15.01.2000; Kultura; s. 40
Reklama