Każda z większych stacji telewizyjnych ma swój magazyn policyjny. Spróbował tej dyscypliny i TVN. „Supergliny” po 100 wydaniach – w porównaniu z pracującym latami na markę „997” w telewizji publicznej – to jak policyjne młode „krawężniki” wobec komendanta. Niemniej na krytyczną notę już zasługują.
Tytuł wymyślono pod gust młodzieży, dla której gradacją zachwytu jest: super, ekstra, odlotowo. Ale super w odniesieniu do polskich gliniarzy tak dalece rozmija się z rzeczywistością, że myli widza. Kto poważnie potraktowałby szyld „Supergliny”, kiedy policjant zamiast tygrysa zastrzelił w Warszawie weterynarza, w Szczecinie wysadzono drzwi do mieszkania bandytów wraz z sąsiadami, a konwojenci w jeleniogórskim sądzie nie potrafili przeszukać toalety?
Przeciętny polski funkcjonariusz nie jest (poza wyjątkami) ani ekstra, ani super. Mają tego świadomość wszyscy twórcy magazynów policyjnych. Stąd ich problem. Gdyby serio chcieli pokazać służbę i rodzinne życie od strony kulis, powinni przenieść się do „Rozmów o cierpieniu” albo „Wódko, pozwól żyć”.
Czy takiej prawdy oczekuje jednak nasz telewidz? Programu o prawdziwych problemach pracy i realiach życia policji w stylu „Kawalerii powietrznej” w ogóle nikt nie odważył się dotąd wyprodukować. Najbliższa była Agnieszka Borowska, towarzysząca funkcjonariuszom podczas autentycznych akcji (a więc zdana na szczęśliwy traf), najpierw w lokalnym WOT, a obecnie w „Kronice kryminalnej” w TVP 1. Michał Fajbusiewicz w TVP 2 przyjął inną metodę. Jego „997”, oparty na rekonstrukcji wydarzeń z udziałem statystów, ma misję śledczą. Policja i autor zdradzają (w sposób kontrolowany) sekrety dochodzenia, licząc na odzew widza – świadka.