Archiwum Polityki

Grillowany Moby Dick

Miła i cywilizowana skądinąd Islandia ma jedną słabość, za którą gotowa jest przecierpieć sankcje i ostracyzm ekologów. To polowanie na wieloryby, uznawane za element narodowej tożsamości. Właśnie zaczął się sezon.

Oficjalne protesty wystosowały pod adresem Reykjaviku Wielka Brytania, USA i Australia. Chociaż ich skalę porównywano z niezadowoleniem islamskiego świata po karykaturach Mahometa w duńskiej gazecie, i tak było dość spokojnie w porównaniu z końcem lat 80., kiedy to amerykańskie organizacje ekologiczne zatopiły połowę islandzkiej floty wielorybniczej.

Dla Islandczyków tradycyjne łowy na wieloryby stały się symbolem narodowej dumy i niezależności. Pierwszego upolowanego znów komercyjnie finwala, jednego z największych waleni, którego długość przekracza 20 m, a waga 60 t, powitały na nabrzeżu w Reykjaviku setki wiwatujących nacjonalistów, uczestniczących później w krwawym oprawianiu ubitego zwierzęcia. Najbardziej zadowolony był minister rybołówstwa Einar Kristinn Gudfinsson, który natychmiast odpowiedział protestującym kolegom ze świata, żeby przyjrzeli się raczej, jak poluje się w ich krajach na kangury, łosie, wilki i inne zwierzęta.

Zgodnie z decyzją islandzkiego Althingu, przedstawianego często jako najstarszy parlament na świecie, tutejsi wielorybnicy mogą jeszcze do końca 2006 r. upolować 9 finwali i 30 nieco częściej występujących płetwali karłowatych (o połowę mniejszych). Islandia ma na te łowy formalne przyzwolenie Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej, która 21 lat temu wprowadziła moratorium na zabijanie wielorybów w celach handlowych, zezwalając tylko na bardzo ograniczone połowy, prowadzone pod pretekstem badań naukowych. Islandia, powołując się na swoje tradycje, w 2005 r. odwołała się od tej decyzji, co rozpoznano pozytywnie tylko dlatego, że szwedzka minister ochrony środowiska wcisnęła przez pomyłkę niewłaściwy guzik w aparaturze i zagłosowała po myśli wyspiarzy.

W upieraniu się przy polowaniach na wieloryby Islandczycy zaczynają coraz bardziej przypominać sławnego kapitana Ahaba z należącej do kanonu światowej literatury powieści „Moby Dick”, napisanej przed prawie 200 laty przez amerykańskiego pisarza Hermana Melville’a.

Polityka 47.2006 (2581) z dnia 25.11.2006; Świat; s. 62
Reklama