Od połowy 1998 r. kanadyjska Polonia skarży się na naszych konsulów, iż ci odmawiają wydawania wiz do paszportów osobom, które oprócz obywatelstwa kanadyjskiego mają polskie obywatelstwo lub o takie są podejrzewane. Wcześniej miejscowy Polak podróżował do kraju przodków z kanadyjskim paszportem, do którego nasz konsul wstawiał mu polską wizę. Obecnie trzeba sobie wyrabiać polski paszport, który kosztuje 140 dolarów kanadyjskich. O 61 dolarów więcej niż wiza.
Od ubiegłego roku zaczęły się też skargi osób przyjeżdżających do Polski z paszportem amerykańskim (posiadających zarazem obywatelstwo polskie), od których Straż Graniczna zaczęła się domagać okazania paszportu z orłem na okładce. Ich kłopoty stały się tematem dwóch interpelacji poselskich.
Działania konsulów i Straży Granicznej wynikają z przepisów obowiązującej ustawy o obywatelstwie polskim z 1962 r., w której zawarta została zasada wyłączności polskiego obywatelstwa (art. 2 – „obywatel polski w myśl prawa polskiego nie może być równocześnie uznawany za obywatela innego państwa”) – tłumaczyli na łamach prasy i w Sejmie wiceszefowie MSZ i MSWiA. Wolno posiadać obywatelstwo innego państwa, ale nie możemy się na to powoływać wobec polskich władz i domagać się, aby raz traktowały nas jak cudzoziemca, a innym razem jak własnego obywatela. Zrozumiałe powinny być zatem starania władz każdego państwa o zaprowadzanie porządku w rejestrach własnych obywateli. Inaczej obywatele raz unikaliby ciążących na nich obowiązków, jak choćby służby wojskowej czy płacenia podatków, a innym znów razem korzystaliby z różnych praw (np. wyborczych, do opieki konsularnej i świadczeń społecznych, kupowaliby ziemię bez zezwolenia, uczestniczyli w powszechnym uwłaszczeniu czy w reprywatyzacji) – tłumaczyły polskie władze.