Archiwum Polityki

„Gdzie jest piec pogrzebany?”

Opis sprawy z Czosnowa (POLITYKA 7) jest po moich osobistych doświadczeniach i znanych mi przygodach znajomych standardowym sposobem pracy tzw. organów. Tak się po prostu w Polsce obecnie pracuje. (...) Dotyczy to także służby zdrowia i w ogóle wszelkiej „budżetówki”. Tak przecież, a często jeszcze gorzej niż posterunkowy z Czosnowa, pracuje cały prawie rząd i jego agendy. Posterunkowy przyjął przecież jakąś hipotezę i logicznie – lepiej wynieść przez otwarte okno niż zamknięte drzwi – rozumował.

Problem pracy jednak jest i staje się społecznie palący. A zależności są tu przynajmniej dwie. Jedna honorowa: zdecydowałem się na taką to a taką pracę, „widziały gały co brały”, więc przynajmniej jeżeli nie najlepiej jak potrafię (wariant Lee Iacoca), to przynajmniej przyzwoicie będę wypełniać swoje obowiązki. I tysiące osób tak pracuje. Drugi to stara szkoła materializmu: pracuj tylko na pokaz i rób tak, abyś nie podpadł. Wynika ona ze znanej postawy: „czy się stoi, czy się leży...”

Jedna rzecz jest w tym wszakże daleko ważniej-sza. To sprawa postawy honorowej. Osobiście uważam, że tysiące ludzi w Polsce ciężko pracuje. Są nie tylko źle opłacani, ale są przede wszystkim źle zarządzani i dane im narzędzia pracy nie nadają się do wykonywania zadań, które się nimi wykonuje.

I to tak się kręci. Więc po co opisywać posterunkowego Czanika z Czosnowa, który coś tam sobie założył? Stawiam dolary przeciwko żołędziom, że w odróżnieniu od niego pani prokurator Bartecka ma przynajmniej ukończone wyższe studia. Ona nie wykonała żadnej pracy intelektualnej, do czego ją zapewne przygotowywano i za co jej się przecież płaci, poza mechaniczną – umorzyła postępowanie.

Polityka 12.2000 (2237) z dnia 18.03.2000; Listy; s. 33
Reklama