Mówię – Andrzej Smolik, myślę – muzyka elektroniczna. Takie jest powszechne mniemanie w kwestii autorskich dokonań znakomitego kompozytora, producenta i instrumentalisty. A jednak po przesłuchaniu „3”, czyli trzeciej solowej płyty Smolika, przychodzi nieodparte wrażenie, iż wspomniana etykietka niewiele wyjaśnia. Nie chodzi tu bowiem o zaskakiwanie przetworzonymi elektronicznie dźwiękami, ale o klimat wydobywany także, a może przede wszystkim przy użyciu środków konwencjonalnych: głosu wokalistów i instrumentów akustycznych z żywą orkiestrą smyczkową włącznie. Smolik zaprosił do współpracy artystów rozmaitych – od hiphopowej Sofy, poprzez chilloutową Novikę po soulowego Victora Daviesa, włączając ich wokale do spójnego projektu, w którym najbardziej liczy się... melodia. Smolik z premedytacją wraca do brzmienia tradycyjnego, lekko archaicznego, nie po to jednak, by składać hołd tradycji, ale – paradoksalnie – zaskoczyć słuchacza kombinacją wyrafinowanych aranżacji z czytelną melodyką.
Smolik, 3, Sony/BMG