10 grudnia, kiedy umierał Augusto Pinochet Ugarte (l. 91, dyktator w latach 1973–1990), wypowiedziało się na jego temat wielu znanych polityków chilijskich. „Przejął kraj w kryzysie. Nie było porządku, nie było jedzenia, ludzie byli zdesperowani. Pozostawił normalny kraj, gospodarkę w dobrym stanie i wszystko było na miejscu” (Jaime de Valle, b. minister spraw zagranicznych w czasach dyktatury). „Moja opinia jest negatywna. Wprowadził ważne zmiany w gospodarce, ale to nie usprawiedliwia aberracji jego rządu w dziedzinie praw człowieka i przywłaszczenia funduszy publicznych. Jako chrześcijanin nie pałam nienawiścią, jedyne czego pragnę, to żeby Pan Bóg mu przebaczył” (Andres Zaldivar, chadek, jeden z przywódców opozycji demokratycznej, po 1989 r. przewodniczący senatu, do niedawna minister spraw wewnętrznych). „Co mnie w Pinochecie najbardziej zdumiewa, to brak odwagi w przyznaniu się do błędów. Jego rząd miał blaski i cienie, ale łamanie praw człowieka trzeba ocenić bardzo surowo”. (Edmundo Perez Yoma, minister obrony w czasach transformacji, kiedy Pinochet pozostawał na czele armii).
Po przegranym referendum (1988 r.) Pinochet przekazał insygnia władzy (1990 r.), nadal stojąc na czele armii, a następnie, w latach 90. stopniowo tracił wpływy i stanowiska. W ostatnich latach nie odgrywał już żadnej roli. Od upadku dyktatury w Chile rządzi nieprzerwanie koalicja chrześcijańskich demokratów i socjalistów. Poprzedni (Ricardo Lagos) i obecny prezydent (Michelle Bachelet) to socjaliści, co świadczy o tym, że ostateczne rozwiązanie kwestii lewicy, które było ambicją generała, się nie powiodło. Jego zwolennicy są jednak przekonani, że ocalił Chile przed losem Kuby. Pinochet stał się takim obciążeniem dla prawicy, że od upadku dyktatury nie wygrała ona żadnych wyborów.