Archiwum Polityki

Kundel z anielskimi skrzydłami

„Jestem” Doroty Kędzierzawskiej to film bardzo piękny, ale nieprawdziwy społecznie.

Film Radosława Piwowarskiego „Kochankowie mojej mamy” wyświetlany przed kilkunastoma laty opowiadał o dziecku, uczniu jeszcze szkoły podstawowej, walczącym z alkoholizmem i życiem nieuporządkowanym swojej matki. Szlachetny chłopak przyjął rolę osoby za nią odpowiedzialnej. Byłby postacią niewiarygodną w owej szlachetności od czubka włosów po pięty, gdyby nie to, że bronił rodziny. Takiej, jaką miał.

Przezywany Kundlem chłopak z „Jestem” Doroty Kędzierzawskiej nie ma do obrony niczego prócz samego siebie. Jest bez zaplecza. Tamtego z „Kochanków” matka jednak na swój sposób kochała. Kundla nie kocha nikt: sam na pustyni lodowej.

Wychowuje się on w dziwnym domu dziecka. Jakkolwiekby źle oceniać domy dziecka, nie ma w Polsce takich, jaki pokazuje się w filmie. To raczej przedwojenna ochronka ze straszną wychowawczynią jędzą, sadystycznie zmuszającą do zjedzenia dania budzącego w chłopcu wstręt. Posada w domu dziecka to teraz praca ceniona i wychowawczyni – jawna psychopatka – nie byłaby przez dyrektorkę domu tolerowana choćby w trosce o własne bezpieczeństwo pracownicze.

Żaden dom dziecka nie jest też otoczony wysokimi siatkami, które trzeba by forsować, żeby z niego uciec. Można to zrobić po prostu otwierając drzwi na zewnątrz. Ucieczki z domów dziecka są na porządku dziennym i to niekoniecznie do rodziny. Częściej gdzieś w Polskę, z metą w ogródkach działkowych w lecie lub z dworcami kolejowymi wielkich miast w zimie.

Takie zabezpieczenia, jak pokazano w filmie, są natomiast stosowane w ośrodkach szkolno-wychowawczych i w poprawczakach, ale tam trzyma się dzieci i młodzież zdemoralizowaną.

W Kundlu natomiast żadnej demoralizacji nie ma ani grama, co więcej, jest on szlachetny, dobrze wychowany i mówi tak poprawnym językiem, jakby go wyjęto przed godziną z najlepszego domu, a jego noga nigdy nie postała ani w melinie, ani w sierocińcu.

Polityka 45.2005 (2529) z dnia 12.11.2005; Kultura; s. 79
Reklama