Archiwum Polityki

Kasa sejmowo-zapomogowa

Posłowie też mają swoją kasę zapomogowo-pożyczkową – sejmowy fundusz świadczeń socjalnych. Są w nim zadłużeni w sumie na 2,91 mln zł. Od początku kadencji o wsparcie poprosiło 237 – czyli ponad połowa parlamentarzystów. Pożyczki – do 10 tys. zł na remont i do 15 tys. zł na zakup lokum – zaciąga się na korzystnych warunkach: oprocentowanie wynosi 4 proc. w skali roku, a raty, potrącane z uposażeń lub diet, rozkładane są maksymalnie na 2 lata. Możliwe jest zawieszenie spłat, najwyżej na pół roku, ale z długiem trzeba się uporać przed końcem kadencji. W trudnych sytuacjach życiowych parlamentarzyści i byli parlamentarzyści mogą również uzyskać bezzwrotną zapomogę – do 1,5 tys. zł raz w roku.

Na pomoc z sejmowej kasy mogą liczyć zarówno posłowie zawodowi, jak i ci, którzy zarabiają poza parlamentem. Pożyczkę dostać może nawet parlamentarzysta-milioner. Poseł Jerzy Pękała – kiedyś Samoobrona, a dziś niezrzeszony, w ubiegłym roku pożyczył prawie 15 tys. zł, mimo że na koncie ma 2 mln zł w gotówce. Choć w zarządzeniu marszałka Sejmu dotyczącym przyznawania środków z funduszu wspomina się, że dofinansowanie jest uzależnione m.in. od sytuacji materialnej, okazuje się, że to tylko teoria. Poseł Franciszek Stefaniuk z PSL, członek zespołu do spraw pomocy socjalnej, który z założenia ma opiniować wnioski, tłumaczy: Uznajemy, że jeśli poseł składa wniosek o pożyczkę, to znaczy, że jest w potrzebie. Jeśli kogoś poparło kilka tysięcy wyborców, to chyba można mu ufać.

Polityka 29.2003 (2410) z dnia 19.07.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama