Referendum w Czechach rozpoczęło się w piątek trzynastego. Nikt jednak nawet nie pomyślał, że ta data może okazać się pechowa. Czesi głosowali od godziny czternastej do dwudziestej drugiej w piątek i od szóstej do czternastej w sobotę. U naszych sąsiadów dwudniowe referendum jest tradycją. Zawsze wszelkie ogólnonarodowe decyzje i wybory były podejmowane w ciągu dwóch dni.
81 proc. Czechów głosowało na „tak”. Nikt nie sprawdzał nerwowo doniesień dotyczących frekwencji, ponieważ ustawa o referendum unijnym nie wyznaczała żadnych minimalnych limitów frekwencji dla uznania jego ważności. Wyniki referendum są ostateczne i nikt nie może ich zmienić, ani parlament, ani prezydent. Może to i dobrze, ponieważ prezydent, Vaclav Klaus, w przeciwieństwie do swego poprzednika Vaclava Havla, był bardzo sceptycznie nastawiony do członkostwa jego kraju w UE. Mówił że integracja Czech z Unią jest małżeństwem bardziej z rozsądku niż z miłości.