Artykuł Barbary Pietkiewicz o przemocy rodzinnej [„Bicie po biciu”, POLITYKA 11], wstrząsający, prawdziwy i smutny, bo jak autorka pisze, bez zmian prawnych pozostanie kobieta długo jeszcze ofiarą rodzinnej agresji.
W Niemczech jest inaczej. Od 3 lat pracuję w berlińskim Domu dla Kobiet (FrauenOrt), w którym nie tylko Niemki, ale i kobiety różnych narodowości szukają schronienia i pomocy po odejściu od faceta, który bił, przepijał pieniądze, wyrzucał z domu.
Jako polskojęzyczna pedagog socjalna naszego Domu dla Kobiet mam kontakt z Polkami, które po latach, rzadziej po miesiącach, odchodzą czy uciekają z domu, który dawno już domem nie był i trafiają do nas. (...) W Niemczech maltretowana kobieta i dzieci są pod szczególną opieką prawa. Przemoc domowa jest karalna. Nowe prawo zmusza męża do opuszczenia wspólnego mieszkania, prawo ojca do widywania dzieci rozstrzyga sąd rodzinny. Pobyt kobiety z dziećmi w Domach Kobiet pokrywa urząd socjalny, który później też opłaca tym kobietom samodzielne mieszkania i gwarantuje finansowe zabezpieczenie w sytuacji, kiedy nie mają własnych dochodów.
Spośród 42 kobiet, które w ubiegłym roku mieszkały we FrauenOrt, pięć wróciło do domu, żeby jeszcze raz spróbować, pozostałe żyją we własnych mieszkaniach, (...) dzieci mają przy sobie i wiedzą, że mają prawo żyć po ludzku.
Małgorzata Tepe,
pedagog socjalna, FrauenOrt, Berlin