Klasyki Polityki

Coraz mniej winni?

Głośny proces ws. samobójczej śmierci Ani

Styczeń 2007 r., mieszkańcy Kiełpina Górnego, skąd pochodzą chłopcy, protestują przed gmachem gdańskiego sądu. Styczeń 2007 r., mieszkańcy Kiełpina Górnego, skąd pochodzą chłopcy, protestują przed gmachem gdańskiego sądu. Krzysztof Mystkowski / KFP
Czy pięciu gdańskich gimnazjalistów zostanie sprawiedliwie osądzonych, skoro wyroki już właściwie zapadły? Skrajne wyroki. Najpierw media orzekły, że to bestie i mordercy. Teraz bliscy chłopców – wobec zastosowanych restrykcji – widzą już w nich coraz częściej tylko nieszczęsne ofiary.

Przed gmachem gdańskiego sądu pikietuje kilkudziesięcioosobowa grupa mieszkańców Kiełpina Górnego, skąd pochodzą chłopcy i gdzie mieszkała też Ania. Uzbrojeni w transparenty („Znamy prawdę, nie będziemy cicho”) rozdają przechodniom ulotkę: „To chłopcy tacy jak inni w ich wieku. To nie zwyrodnialcy i mordercy, jak chciała ich widzieć prasa i telewizja. Tylko taki wizerunek był medialny, chętnie oglądany. Tylko gazety z takimi tytułami szybko się sprzedawały. Tylko taki ich obraz, przerysowany i nieprawdziwy, pomógł niektórym politykom budować kapitał wyborczy i tworzyć programy polityczne”.

Tryb wyjaśniający

Wkrótce miną trzy miesiące od dnia, kiedy Mateusz W., Dawid M., Łukasz P., Michał Sz., Arkadiusz P., gimnazjaliści nazwani przez tabloidy „bestiami” i „zwyrodnialcami” winnymi samobójczej śmierci Ani, na mocy decyzji sądu rodzinnego trafili do schronisk dla nieletnich w Chojnicach i Gdańsku. Miejsca te przypominają półotwarte więzienia: w oknach kraty, ubrania jednakowe, buty bez sznurowadeł, wśród podopiecznych pełen przekrój kolizji z prawem – od kradzieży po zabójstwa. Rodzice mogą się widzieć z synami w niedziele i święta przez dwie godziny. W Gdańsku podchodzą do tego limitu dość rygorystycznie, w Chojnicach bardziej liberalnie.

Przed gdańskim sądem rodzinnym toczy się tymczasem postępowanie wyjaśniające. Na czym ono polega? Gdy przestępstwo popełni dorosły, dowody zbiera prokurator, korzystając z pomocy policji. A potem albo umarza sprawę, albo formułuje akt oskarżenia, który kieruje do sądu. W przypadku nieletnich wstępne ustalenia policji trafiają od razu do sędziego rodzinnego.

Polityka 3.2007 (2588) z dnia 20.01.2007; Kraj; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Coraz mniej winni?"
Reklama