Klasyki Polityki

Wigilia w Emmaus. Co na to Ewangelia?

Pod jednym dachem, jak nakazuje reguła, mieszka obecnie trzech księży, kilkoro zakonników i zakonnic oraz dwie pary małżeńskie. Pod jednym dachem, jak nakazuje reguła, mieszka obecnie trzech księży, kilkoro zakonników i zakonnic oraz dwie pary małżeńskie. Roman Frister / Polityka
Każdego członka Wspólnoty Błogosławieństw obowiązuje sześcioletni okres próbny. W tym czasie szuka własnej drogi do Boga. U jej końca musi zdecydować, czy założy rodzinę, czy włoży habit zakonny lub przyjmie święcenia kapłańskie.

Rodzice księdza Franza, konserwatywni katolicy z Westfalii, nie byli szczęśliwi, gdy syn – ukończywszy studia teologiczne we Francji – przed siedmiu laty spakował skromny dobytek i wyjechał do Izraela, aby stanąć na czele małej Wspólnoty Błogosławieństw w Emmaus. Dopiero gdy w grudniu 2002 r. wspólnota została uznana przez watykańską papieską Radę do spraw świeckich jako międzynarodowe prywatne stowarzyszenie wiernych, zmiękło im serce i przyjechali odwiedzić Franza w jego nowym domu.

Wzorem pierwszych chrześcijan

Dom stoi na zboczu wzgórz jerozolimskich. Tuż nad ruinami dwóch bazylik bizantyjskich z dobrze zachowanymi mozaikami i szczątkami kościoła wzniesionego przez krzyżowców. Wejścia pilnuje kundel uwiązany na sznurku. Na podwórzu suszy się damska i męska bielizna, a sterta garnków w kuchni świadczy o tym, że nawet najbardziej religijni ludzie nie żyją wyłącznie duchem.

Jednopiętrowy budynek z balkonem pod arkadami, w stylu arabskim, został wzniesiony w latach 30. Cała okolica stanowiła wówczas część Królestwa Haszymidzkiego.

Dom na wzgórzu pomyślany był jako miejsce noclegu dla pielgrzymek podążających do Bazyliki Grobu Świętego we wschodniej Jerozolimie i nad brzegi Jordanu. Opustoszał po wojnie sześciodniowej, gdy cała okolica stała się częścią Państwa Izrael. Od 1993 r. dzierżawi go Wspólnota. Pieniądze darczyńców umożliwiły gruntowny remont. Parter zajmuje biuro księdza Franza, kuchnia, jadalnia oraz obszerna kaplica, od godzin południowych zawsze skąpana w słońcu. Na piętrze są pomieszczenia mieszkalne. Nie przypominają cel klasztornych, ale w wystroju obowiązuje skromność.

Na wielojęzycznym szyldzie wskazującym kierunek do sali modłów figuruje również napis po rosyjsku. Liczni zwiedzający to nowi imigranci z krajów byłego Związku Radzieckiego, wśród nich sporo wyznawców prawosławia.

Polityka 51.2005 (2535) z dnia 24.12.2005; Świat; s. 66
Reklama