Archiwum Polityki

Polak wieczny tułacz

Śmierć prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala oraz śmierć cywilna lidera Polonii południowoamerykańskiej Jana Kobylańskiego są kresem pewnego typu przywództwa polskiej emigracji. Czas najwyższy.

Dziś najciekawsze rzeczy dzieją się na Wschodzie. Korzystne zmiany dla Polaków w Związku Sowieckim zaczęły się na długo przed Okrągłym Stołem. Były efektem pierestrojki Gorbaczowa. W 1988 r. Kreml uznał, że mniejszości narodowe i religijne mają prawo do istnienia. W ciągu kilku miesięcy to radzieccy towarzysze założyli naszym rodakom towarzystwa kulturalne i społeczne. Pułkownik Tadeusz Gawin nie bez kozery został przerzucony z głębi kraju na nowy białoruski front. Pierwszy prezes na Ukrainie Stanisław Szałacki w latach 50. był sowieckim doradcą, którego odwołano z Polski po październiku 1956 r. W Wilnie można usłyszeć, że i Jan Sienkiewicz był człowiekiem litewskiej bezpieki.

Po roku 1989 na Ukrainie z inspiracji kraju powstała Federacja Organizacji Polskich jako alternatywa dla stowarzyszenia założonego przez władze ZSRR. Do dziś obie te organizacje działają obok siebie. Natomiast na Białorusi dużym sukcesem stał się niedawny zjazd Związku Polaków w Grodnie. Po raz pierwszy od piętnastu lat wykazali się sporą odwagą. Delegatów zastraszano i namawiano do głosowania na miłego władzom prezesa Tadeusza Kruczkowskiego. W tej sprawie musiało interweniować nasze MSZ, które wezwało na rozmowę białoruskiego ambasadora w Warszawie. Wybór Andżeliki Borys, osoby na pewno nie promowanej przez władze białoruskie, jest manifestacją sprzeciwu wobec planów tamtejszych urzędników. A trzeba pamiętać, że Związek Polaków na Białorusi jest największą organizacją społeczną w kraju rządzonym twardą ręką przez Łukaszenkę.

Wstyd powiedzieć, ale nasi rodacy ze Wschodu są bardziej niż my naznaczeni tym, co ks. prof. Józef Tischner nazwał piętnem homo sovieticusa. Piją więcej niż my, rozwodzą się częściej niż my, zaś aborcja zastępuje im prezerwatywę.

Polityka 15.2005 (2499) z dnia 16.04.2005; Świat; s. 52
Reklama