Archiwum Polityki

Roztropny liberalizm

Profesor Marcin Król, redaktor naczelny „Res Publiki Nowej”, autor kilkunastu ważnych dla polskiego krwiobiegu intelektualnego książek, wydał właśnie kolejną, również poświęconą – jak większość wcześniejszych – historii idei. I znowu powrócił do ukochanego i wyznawanego przez siebie liberalizmu (w 1998 r. ukazał się „Liberalizm strachu czy liberalizm odwagi”), dodajmy, najchętniej miłowanego przez profesora w wersji rozbudowanej, gdy mianowicie zasilany jest przez tradycję i idee konserwatywne. Książka „Bezradność liberałów” powstała w momencie szczególnym, można powiedzieć, że już w innej epoce niż książka poprzednia, gdyż wydarzenia z 11 września 2001 r. i ich wielorakie konsekwencje ujawniły ową tytułową „bezradność liberałów wobec konfliktu i wojny”. A też w okresie, w którym liberalizm jako panaceum na zagrożenia współczesnej cywilizacji wszedł wyraźnie w stan zmęczenia.

Liberalizm stał się wręcz symbolem z jednej strony arogancji i pychy człowieka, z drugiej to w nim jego krytycy często widzą źródła zła, zgnilizny moralnej, wręcz podstawowej przyczyny współczesnych wojen. Te niby-prawdy schodzą na poziom, pisze Marcin Król, kazań wiejskich proboszczów, którzy jednym tchem potępiają homoseksualizm, alkoholizm, permisywizm moralny, pluralizm wartości i liberalizm właśnie. To jeszcze można tym proboszczom darować, gorzej, że łatwa krytyka liberalizmu występuje również na poziomach wyższych, także wśród myślicieli politycznych, którym zalecić by należało pracę nad własnym stylem i stanem myślenia. A przy tym Marcin Król, jako że zna dzieje idei liberalnych i ich historycznych przygód w świecie, sam okazuje się być bardzo surowym i dokuczliwym krytykiem słabości i niewydolności dzisiejszego liberalizmu, choć nadal wierzy w jego przyszłość.

Polityka 11.2005 (2495) z dnia 19.03.2005; Kultura; s. 58
Reklama