Klasyki Polityki

Totemizm dzisiaj

Kiedy przyglądamy się dzisiaj wszystkim zjawiskom upchanym do garnka z napisem „totemizm”, okazuje się, że łączy je co najwyżej mgławicowe przekonanie o związkach człowieka ze światem natury.

W 1962 r. opublikował Claude Lévi-Strauss „Totemizm dzisiaj”, przetłumaczony na polski pod nie wiadomo czemu skróconym, co od razu wypacza całą koncepcję autora, tytułem „Totemizm”. Chodzi bowiem właśnie o to „dzisiaj”. Stajemy oto wobec dostojnej i uznanej kategorii „totemizmu”. Dzieła klasyków etnologii od Morgana i Tylora, po Malinowskiego, Radeliffe-Browna czy Evans-Pritcharda roją się od określeń „ludy totemiczne”, „świadomość totemiczna”... Cóż to jednak naprawdę znaczy?

Punkt po punkcie wykazuje Lévi-Strauss, że miano „totemizmu” przyznali przez lata badacze zjawiskom najróżniejszym. Od przyjmowania emblematów odwołujących się do figur zwierząt (w tym sensie orzeł biały z polskiego herbu byłby totemem, a harcerze grupą totemiczną), poprzez wiarę w związki społeczności lub jednostek z niektórymi gatunkami fauny lub flory, tworzenie swoistego kodu regulującego stosunki pokrewieństwa etc.

Kiedy przyglądamy się dzisiaj wszystkim zjawiskom upchanym do garnka z napisem „totemizm”, okazuje się, że łączy je co najwyżej mgławicowe przekonanie o związkach człowieka ze światem natury. W sensie poznawczym jest to więc kategoria najzupełniej bezużyteczna.

Praca Lévi-Straussa o totemizmie nie wnosi nowego materiału, jest przeglądem wcześniejszych dokonań, natomiast z dydaktycznego punktu widzenia stanowi wykład, którego żaden antropolog kultury pominąć lub zlekceważyć nie może. To coś podobnego, jak dzisiejsze wołanie IPN (tyle że ono spóźnione i na puszczy), żeby teczki z listy Wildsteina analizować indywidualnie, bo co łączy agenta z kandydatem, osobą pasowaną na kandydata bez jego wiedzy i woli, pokrzywdzonym etc.? Tylko nieokreślony i subiektywny zapaszek ubecki.

Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; Stomma; s. 98
Reklama