Archiwum Polityki

Saddam Husajn i dr Zbrojewska

Tym razem śniło mi się, że sejmowa komisja śledcza przesłuchuje Saddama Husajna. Na początku snu był zamęt i nie wszystko potrafię przytoczyć. Posłowie spierali się, czy jest sens wzywać krwawego dyktatora na przesłuchanie; jedni mówili, że jest sens, bo taki krętacz jak on niechybnie wniesie wiele nowego do sprawy, drudzy oponowali twierdząc, że nie ma sensu, bo albo pojawi się w towarzystwie pełnomocników i odmówi zeznań, albo przyśle jednego ze swych sobowtórów; w końcu jednak stanęło na tym, że ma się stawić i zaraz się stawił we własnej osobie, on to był – nie żaden dubler, złowrogi blask odeń promieniował, słyszałem wszystko słowo po słowie i tak wyraźnie, jakbym leżał za przepierzeniem w Sali Kolumnowej.

Przewodniczący: – Szanowny panie krwawy dyktatorze, najmocniej pana przepraszam, ale muszę dopełnić formalności, proszę podać swoje imię, nazwisko i zawód.

Krwawy dyktator: – Nazywam się Saddam Husajn, jestem generalnie dużo młodszy, niż się wszystkim zdaje, z zawodu jestem krwawym dyktatorem od lat nękającym własny naród wymyślnymi represjami. Równocześnie pragnę serdecznie podziękować wysokiej komisji za wezwanie mnie przed jej oblicze, pragnę bowiem udowodnić swoją niewinność. Uczynię to z prawdziwą przyjemnością.

Przewodniczący: – Szanowny panie krwawy dyktatorze, przypominam też panu, że zobowiązany jest pan mówić prawdę i tylko prawdę. Ma pan również prawo odmowy zeznań w przypadku, jeśli pana zdaniem zeznania takie naraziłyby na hańbę pana lub pana rodzinę. Czy przyjął pan do wiadomości powyższe warunki?

Krwawy dyktator: – Dziękuję panu przewodniczącemu za zadanie pytania, na które odpowiadam z prawdziwą przyjemnością. Odpowiedź moja brzmi: Nie.

Polityka 13.2003 (2394) z dnia 29.03.2003; Pilch; s. 100
Reklama