Archiwum Polityki

Wszystko jest w Biblii

Zaskoczył mnie specyficznym doborem faktów w swym felietonie [„Wątpliwości teologiczne”, POLITYKA 6] mistrz Zanussi.

Przejawem swobody myśli – jak sądzę – było stwierdzenie, że znaleziono kawałek kamienia mogilnego (zauważmy: kawałek, nie kamień) z inskrypcją poświęconą komuś, kto miałby być (zauważmy: nie mógłby być, ale miałby być) bratem Jezusa, co może stać się kłopotliwym odkryciem dla Kościoła, bowiem podważa dogmat o dziewictwie Marii.

Za swoisty przejaw poczucia rzeczywistości mistrza Zanussiego uznać muszę tworzenie wrażenia, że odkrycie to jest jedynym, o niczym jeszcze nie świadczącym, przypadkiem, aby nie powiedzieć wybrykiem, nie tyle naukowców, co niechętnych Kościołowi katolickiemu sensatów, bo przecież – każe się nam czytać między wierszami – nic nie wskazuje, a w zasadzie wiadomo, że Jezus nie miał braci.

Zbyt wysoko cenię sobie intelekt i erudycję mistrza Zanussiego, aby podejrzewać, iż nie wiedział on albo akurat w tym momencie uznał za nieistotne dziesiątki innych przez dwa tysiąclecia dyskutowanych wskazówek, aby nie powiedzieć dowodów, że Jezus miał braci. I że wobec tego ów kawałek kamienia nie jest ani tajemniczy, ani po setkach lat mogący naruszyć podstawy wiary.

Wystarczy sięgnąć choćby do Nowego Testamentu – także w trzecim, poprawionym wydaniu Biblii Tysiąclecia (Poznań–Warszawa, 1980), by i u Mateusza (13,55 i in.), i u Marka (6,3) doczytać się bez trudu, że Józef i Maria mieli jeszcze po Jezusie czterech synów wymienionych z imienia: Jakuba, Józefa, Szymona i Judę, a poza tym nieznane z imienia córki (a zatem przynajmniej dwie). Innymi słowy, Jezus – według Mateusza i Marka – miał co najmniej sześcioro rodzeństwa, czego przez setki lat nikt z ojców Kościoła nawet nie próbował rozpatrywać jako ewentualnego argumentu przeciwko dziewiczości Marii jako matki Jezusa.

Polityka 11.2003 (2392) z dnia 15.03.2003; Listy; s. 107
Reklama