Archiwum Polityki

Czy wziąłbyś udział w Powstaniu?

Obcokrajowiec, który przypadkiem znalazł się w Warszawie w okolicach 1 sierpnia, mógł odnieść wrażenie, iż Polaków w samym środku lata ogarnął istny szał patriotyzmu. Obchody 60 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego przyćmiły swym rozmachem wszystkie poprzednie wspomnienia narodowych zrywów, w tym także okrągłą 50 rocznicę Powstania, świętowaną już przecież w wolnej Polsce. Od wielu dni gazety informowały o przygotowaniach do święta, a także o kolejnych akcjach i czynach. Niektóre były naprawdę wzruszające: harcerze przeszli kanałami z placu Krasińskich nad Wisłę – zarząd wodociągów wybrał jednak dla nich suchy kanał burzowy, żeby się nie pobrudzili... Inne na granicy śmieszności: w obchody rocznicy włączyli się nawet bohaterowie znanego dzieciom komiksu „Tytus, Romek i A’Tomek”, z których, jak pamiętamy, pierwszy jest sympatyczną małpką.

Osoby publiczne, które pechowo akurat w tych dniach udzielały wywiadów, zmuszone były do udzielenia odpowiedzi na pytania w rodzaju: Gdyby pan wówczas mieszkał w Warszawie, czy wziąłby pan udział w Powstaniu? Oczywiście, wszyscy chwyciliby za broń, a nawet poszliby w bój bez broni.

Oficjalne uroczystości z udziałem najwyższych władz i zagranicznych gości, w tym kanclerza Schrödera, miały bardzo podniosły charakter. Politycy wygłosili piękne przemówienia, przypominając po raz kolejny, że ofiara nie była daremna. Marek Belka, jak się okazało syn powstańców, był wyraźnie wzruszony, kiedy otwierał tak długo oczekiwane Muzeum Powstania. Godnie wypadł prezydent Warszawy Lech Kaczyński, sam też z powstańczej rodziny. Aleksander Kwaśniewski udekorował wysokimi odznaczeniami państwowymi kombatantów, imponujących wciąż formą i żołnierską dyscypliną.

Liczne ceremonie i koncerty przemieniały się – jak kiedyś pisano patetycznie o takich okolicznościach – w wielkie patriotyczne demonstracje.

Polityka 32.2004 (2464) z dnia 07.08.2004; Komentarze; s. 16
Reklama