Archiwum Polityki

Pokój na cmentarzu

Sprawa nekropolii Orląt Lwowskich, którą Wiktor Juszczenko nazwał kwestią honoru, zmierza do szczęśliwego finału.

Napisu na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza nie ma do dziś. Na niektóre rzeczy Ukraińcy się nie zgadzają; mówią, że to razi ich dumę narodową. To delikatna materia. Teraz oglądamy katakumby i kaplice, a później pójdziemy do Konopnickiej i Grottgera – opowiada przewodnik polskim turystom na cmentarzu Orląt we Lwowie. W tym roku turyści z Polski mieli szczęście: w majowy długi weekend we Lwowie było ciepło. Niedługo potem ociepliło się także w sprawie lwowskiego cmentarza Orląt.

Wszystkich jakoś zadowolić

Rada miejska Lwowa zaakceptowała porozumienie w kwestii napisu na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza. Będzie on brzmiał: „Tu leży polski żołnierz poległy za Ojczyznę”. Radni zgodzili się także na odnowienie znajdujących się na cmentarzu Łyczakowskim pomników francuskich piechurów i amerykańskich lotników „poległych w walce o Polskę 1919–1920”. – Z politycznego punktu widzenia sprawa jest zamknięta mówi minister spraw zagranicznych Adam Rotfeld.

Prezydent Juszczenko wystąpił do lwowian, aby wyciągnęli do Polaków rękę na zgodę. Juszczenko jest we Lwowie bardzo popularny. Dlaczego jednak sprawa cmentarza ciągnęła się tak długo? Lwów jest wdzięczny sąsiadom znad Wisły za poparcie ukraińskiej pomarańczowej rewolucji. Ale ta wdzięczność, mówią lwowianie, musi być wyrażona w sposób, z jakim się wewnętrznie zgadzamy. Z decyzji w sprawie cmentarza Orląt powinni być dumni nie tylko Polacy, ale także Ukraińcy.

Byłem optymistą i uważałem, że właśnie teraz, po pomarańczowej rewolucji, powstaną warunki sprzyjające rozwiązaniu problemu cmentarza Orląt – mówi sekretarz rady miejskiej Lwowa Zenowij Siryk.

Polityka 24.2005 (2508) z dnia 18.06.2005; Świat; s. 58
Reklama