A właściwie to nie Legia, a Manchester United, bo sztuka „Bądź mi opoką” powstała w 1976 r. w Wielkiej Brytanii. Polski kibol jednak, jak wiadomo, wzorowany jest na kibolu angielskim, więc fani Legii powinni w pokazywanym w Kino-Teatrze Bajka przedstawieniu bez większych problemów się odnaleźć (zwłaszcza że przed i po spektaklu można było nabyć ich oficjalny organ prasowy). Finał Pucharu Anglii Czerwone Diabły grają z wieśniakami z Southampton, przed bramą Stadionu Wembley trzech mężczyzn czeka na Łysego, który obiecał dostarczyć wejściówki. Ten oczywiście nawala i reszta sztuki jest o tym, jak trudno być prawdziwym kibicem piłkarskim. A co ma się w zamian? Najlepsze miejsca na stadionach dostają vipy i ich w ogóle niezainteresowane meczem damy, pite w pociągu piwo jest ciepłe, a policja traktuje kibiców jak bydło – trudno się dziwić, że są sfrustrowani i reagują agresją. Zwłaszcza że w życiu osobistym i zawodowym też nie najlepiej im się wiedzie. Tekst Barriego Keeffe’a, jak widać, do odkrywczych nie należy. Głębi nie dodały mu też reżyserskie pomysły Uli Kijak polegające na tym, że aktorzy: Piotr Michalski, Grzegorz Wolf i Wojciech Chorąży, przez półtorej godziny miotają się po scenie, palą papierosy, klną i kopią metalową siatkę, a sporadycznie także i siebie. W tej sytuacji na najciekawszą postać wieczoru wyrasta najmłodszy z bohaterów – ten, który postanawia z kibolowaniem zerwać.