Archiwum Polityki

Spokojnie, to się zdarza

Na milion lotów przypada przeciętnie 1,2 katastrofy

Tegoroczny sierpień zapisze się czarno w historii lotnictwa – w czterech katastrofach zginęły 332 osoby, była też piąta (Airbusa Air France w Toronto), z której szczęśliwie wszyscy uszli z życiem. Ta tragiczna seria w niejednym z nas budzi wątpliwość, czy podróżowanie samolotem rzeczywiście jest tak bezpieczne, jak się o tym zwykle mówi?

Z danych Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego ICAO wynika, że w roku ubiegłym linie pasażerskie wykonały 23 mln 760 tys. lotów rejsowych (średnio ponad 65 tys. dziennie). Do tego należy dodać 15–20 proc. lotów czarterowych, których ta statystyka nie obejmuje. W 36 katastrofach lotniczych zginęło 457 osób, 1,2 katastrofy na milion lotów. Co prawda w tym roku liczba śmiertelnych ofiar sięgnęła 654, ale gdyby nawet podwoiła się czy potroiła, nie zmieniłoby to faktu, że samolot jest wręcz nieprawdopodobnie bezpiecznym środkiem transportu, najbezpieczniejszym ze wszystkich.

Maszyny są niezawodne i procedury kontrolne w lotnictwie wyjątkowo rygorystyczne. Ale o ich przestrzeganiu decydują ludzie. Statystyki pokazują, że to właśnie człowiek – pilot, ktoś z technicznej obsługi naziemnej lub kontrolerów ruchu – ponosi winę za około 70 proc. wypadków (jeśli już do nich dojdzie). Przyczyną co dziesiątej katastrofy jest pogoda – burza, oblodzony pas startowy czy uderzenie pioruna. Znikomy odsetek to zamachy terrorystyczne, a reszta, czyli około 20 proc., to przyczyny techniczne. Każdy wypadek drobiazgowo się analizuje i wyciąga wnioski – jeśli jego powodem jest defekt, który ujawnił się podczas eksploatacji samolotu, wszystkie maszyny tego typu na świecie podlegają natychmiast inspekcji pod tym kątem.

By zminimalizować ryzyko błędu pilota, samoloty wyposaża się w zmyślne instrumenty oraz systemy automatyzacji i kontroli ułatwiające prowadzenie maszyny.

Polityka 35.2005 (2519) z dnia 03.09.2005; Komentarze; s. 28
Reklama