Archiwum Polityki

Cztery lata bez wizji

Ach, co to był za triumf! Prawie taki, jaki szykuje się teraz. Poprzednia władza obrócona w perzynę. W Sejmie o włos od jednopartyjnej większości. Senat wzięty. Własny prezydent. Własna telewizja. I jak to się mogło zamienić w taką katastrofę?

Czego tej władzy zabrakło? Fachowców? Na każdy urząd miała ich po kilku i to całkiem niezłych jak na nasze warunki. Sukcesów? Było ich wiele: wzrost gospodarczy, wstąpienie do Unii, spadek bezrobocia, zrównoważenie budżetu, umocnienie złotówki. Silnego przywództwa? Tego Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski dostarczali aż nadto. Społecznego zaplecza? Wyniki poprzednich wyborów do Sejmu i późniejszych o rok wyborów samorządowych świadczą, że było potężne. Więc co właściwie się stało?

Mocy, które prowadziły tę władzę od triumfu do klęski, z pewnością było wiele. Ale jedno jest pewne. Klęska tej formacji to radykalny triumf politycznego sacrum nad technokratycznym profanum. Rewolucja wartości przeciw polityce prostej użyteczności. Nie jest to sąd wartościujący, lecz opis. W polityce wspólnota wartości jest oczywiście niezbędna. Polityka bez sacrum karleje. Władza pozbawiona idei czy wizji degeneruje się i korumpuje ponad zwykłą miarę, a przy byle potknięciu traci legitymizację.

Do schodzącej ze sceny formacji trudno mieć pretensję o słabość w sferze wartości. Tworzyli ją pragmatycy, którzy w polityce widzieli szanse życiowe, najpierw w PRL, potem w III RP dostosowując się do nowych warunków. To nie jest zarzut. Ale w polityce utylitaryzm jest na dłuższą metę tak samo groźny jak fundamentalizm. Ludzie pozbawieni wielkich, wzniosłych marzeń są równie groźni jak ci, którzy mają ich nadmiar. Sztuka polityki polega na szukaniu harmonii między rzeczywistością a wizją, między marzeniami a możliwościami, między technokratyczną sprawnością a ideologiczną wiarą, do której eseldowska większość była organicznie niezdolna.

W partii Leszka Millera ideologiczna pustka miała być wypełniona przez profesjonalną sprawność. Przed wyborami wyglądało to imponująco, ale na dłuższą metę nie mogło się udać z kilku zasadniczych powodów.

Polityka 38.2005 (2522) z dnia 24.09.2005; Raport; s. 4
Reklama