Archiwum Polityki

Szanowny Panie Premierze RP!

Nie znam jeszcze Pańskiego nazwiska, ale szczerze gratuluję wyboru. To jest ważny moment. Dla Pana i dla nas wszystkich. Pan stoi przed życiową szansą. My przed szansą życia w trochę lepszym kraju. Polska potrzebuje zmiany. Ale nie każda zmiana jest zmianą na lepsze.

Pozwalam sobie zawracać Panu głowę dlatego, że w dużym stopniu od Pana zależy, czy zmiany, które teraz nastąpią w naszym życiu, będą zmianami na lepsze. Kampania wyborcza skupiła się na gospodarce, przeszłości i nadużyciach środowiska dotychczas sprawującego władzę. Ale to nie gospodarka spowodowała upadek poprzedniej ekipy. Polska gospodarka jest w całkiem dobrym stanie. Może być lepiej, ale było gorzej, kiedy Miller obejmował władzę. Sporo można poprawić, jednak dramatu nie ma. I także nie peerelowska przeszłość zdecydowała o klęsce poprzedniej ekipy. Agenci, TW i inni ludzie upadli w PRL, to jest głównie problem środowiska solidarnościowego. Naszego środowiska. Dramatem ekipy Millera (podobnie jak jej poprzedników) i dramatem Polski ostatnich ośmiu lat była radykalna demoralizacja obozu rządzącego. Prywatyzacja państwa. Pazerność. Logika łupów. Poczucie bezkarności. Na te wszystkie choroby zapadło SLD. Ale nie ono pierwsze, o czym przypominają toczące się procesy ludzi Solidarności.

Ani ludzie Buzka, ani ludzie Millera nie byli aniołami, kiedy obejmowali władzę. Ale wielu z nich upadło niżej, niż można się było spodziewać. Z pewnością jest Pan przekonany, że urzędnicy, których Pan powoła i za których będzie Pan ponosił odpowiedzialność, są bardziej prawi niż ich poprzednicy z obozu popezetpeerowskiego. Życzę, by miał Pan rację. Doświadczenie rządu Buzka i kancelarii Wałęsy pokazuje jednak, że nawet ludzie o pięknych życiorysach, ludzie, których mieliśmy powody uważać za prawych patriotów, niejednokrotnie zawodzą, gdy zostają poddani ciśnieniu nadmiernych pokus i kiedy mają złudzenie bezkarności. Jeżeli więc nie chce Pan skończyć w niesławie, jak Pańscy poprzednicy, trzeba z tych doświadczeń wyciągnąć radykalne wnioski.

Pamięta Pan jeszcze prokuratora Kapustę?

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Raport; s. 10
Reklama